środa, 12 lutego 2014

13. Mała Culé

  Ani razu nie pożałowała swojej ostatecznej decyzji. Nie chciała się wtedy odwracać, ale... Jednak to zrobiła. Zobaczyła jak stoi w tamtym miejscu z miną zbitego psa, z nadzieją... Spojrzała niepewnie, jakby od tego spojrzenia i decyzji miało zależeć wszystko - jej życie i przyszłość. Powiedział, że ją kocha. Tonem, który zawsze uważała za szczery u niego. Tak trudno było się jej przyznać przed samą sobą, że też go kochała. Pomimo wszystkiego, nadal coś do niego czuła. Teraz musiała zrobić krok w jedną stronę. Do furtki - żeby wszystko przekreślić i do niego, by dać mu szansę. Co zrobiła? 
   - Pieprzyć to wszystko - jęknęła sama do siebie. - Zrozum Thiago, mam cię dość! - ruszyła pewnym krokiem w jego stronę. - Mam się dosyć jak jeszcze nikogo innego! - stanęła centralnie naprzeciw niego, patrząc mu w oczy. - I nigdy nie chcę przestać mieć cię dosyć - szepnęła po czym wspięła się na palcach i delikatnie musnęła jego wargi. Mógł w tym momencie skakać do samego nieba, bo taki kretyn jak on, jednak dostał szansę od niej. Delikatnie objął ją w pasie i przyciągnął do siebie. 
  Teraz, opatuleni w ciepłe kurtki, stali razem przy grobie jej matki. Od tamtych urodzin młodego Valdesa minęło już pięć lat. On - dwudziestosześcioletni piłkarz z jedną złotą piłką na koncie, dwoma złotymi butami i dwiema statuetkami najlepszego zawodnika sezonu. Co prawda, nie powtórzył w tak młodym wieku rekordu swojego ojca, ale i tak był zadowolony ze swojego życia. Ona - dwudziestotrzyletnia dziewczyna, która już zilustrowała kilka książek z opowiadaniami dla dzieci. Robi po prostu to co lubi. 
 Stał za nią i obejmował w pasie. Był grudzień. Dzień przed świętami Bożonarodzeniowymi, ale wokół nie było ani garstki śniegu. Thiago delikatnie gładził zaokrąglony brzuch swojej przyszłej żony poprzez jej kurtkę. Gdy dowiedział się o ciąży Leo, był szczęśliwy, ale zaraz potem zaczął rozmyślać nad tym czy aby będzie z niego dobry ojciec. Leonor od razu ganiła go za to, powtarzając że będzie najwspanialszym ojcem na świecie. 
   - Mamo, będziesz miała wnuczkę - uśmiechnęła się lekko dziewczyna. - I będzie najpiękniejszą dziewczynką na świecie. 
   - Po mamusi - dopowiedział Thiago i ucałował ją w policzek. - Będzie małą córeczką tatusia, moją małą culé. 
   - Masz szczęście, że ja też kibicuję - zachichotała i spojrzała na zegarek na swojej ręce. - Będziemy już uciekać, bo się spóźnimy - powiedziała, patrząc na fotografię na tablicy. - Wesołych Świąt - uśmiechnęła się jeszcze i złapała za dłoń narzeczonego. Razem skierowali się do wyjścia, a tuż przy samochodzie... Zaczął prószyć wyczekiwany śnieg. Oboje uśmiechnęli się do siebie. Chłopak otworzył jej drzwi pasażera, a ona jeszcze skradła mu całusa i wsiadła do środka. Obszedł samochód i zajął swoje miejsce. Odpalił silnik i obrał kierunek na dom jego rodziców, gdzie mieli być na świątecznej kolacji.

***
Macie państwo swoje wymarzone, szczęśliwe zakończenie :D 
I w ogóle po raz kolejny trzeba się zachwycić urokami Twittera, ponieważ wczoraj syn Tito zalajkował mój tweet! Spóźnione wszystkiego najlepszego Adria! ♥
Dziś znów urodzinowo, bo już 21 obchodzi Rafinha ♥
 via Twitter i Facebook Thiago.
 

Na tym opowiadaniu już będziemy się niestety żegnać, ale serdecznie zapraszam Was na moje pozostałe blogi:
oraz także opowiadanie, które ruszy już niedługo! 

Dziękuję za każdy komentarz na tym blogu oraz prawie 18 i pół tysiąca wyświetleń! ♥
Gorące buziaki, Coppernicana ;*

Obserwatorzy

Layout by Blacky