Wszyscy pytają kiedy pojawi się tutaj rozdział. Otóż już jest! :) Zapraszam do czytania razem z tym małym, kochanym pysiem ♥
___________________________
[Thiago]
Wyszedłem spod natrysku,
okręcony białym ręcznikiem. Właśnie podszedłem do swojej szafki
i ją otworzyłem. Dwa nieodebrane połączenia i to przed chwilą.
Ojciec. Wycierając jedną ręką głowę puchowym ręcznikiem,
wybrałem numer i oddzwoniłem. Ciekawe czego chce?
- Cześć Thiago, już po
treningu? - usłyszałem głos taty.
- Praktycznie to tak. -
odpowiedziałem.
- Jutro gracie mecz,
prawda? O której?
- Gramy z Realem Castilla
o 18.
- To znaczy, że koło 16
musisz już być na stadionie... - zamyślił się do słuchawki. -
Tak czy inaczej synu, chcielibyśmy zaprosić ciebie i Leo jutro na
obiad. - powiedział, a ja w tej chwili myślałem, że sobie
żartuje. - Przyjedźcie koło południa to spokojnie później
zdążysz na zbiórkę przed meczem.
- No dobrze, więc pewnie
przyjedziemy. - mruknąłem.
- W takim razie będziemy
czekać. Do zobaczenia synu. - usłyszałem od ojca i rozłączyłem
się. Rodzinny obiad? Co on jeszcze wymyśli?
Przebrałem się i razem z
Milanem i Kaim wyszliśmy z obiektu treningowego prosto na parking,
gdzie czekał na nas Tomas, oparty o swój samochód.
- Co to za przemiła
wizyta? - zaśmiał się Valdes.
- Przyjechałem, bo
podczas porannej rozmowy z naszym przyjacielem. - wtedy wskazał na
mnie. - Dowiedziałem się ciekawej rzeczy, ale nie wiem czy to
prawda, czy tylko zgrywał się przed Nathanem.
- Thiago, coś ty
powiedział? - zaśmiał się Milan.
- To było szczere co
mówiłeś w związku z Leonor? - zapytał najstarszy. Zmieszałem
się.
- Można powiedzieć, że
to prawda. - odpowiedziałem, patrząc na kuzyna.
- A czy dowiemy się o co
chodzi? - uniósł się Kai.
- Wiesz, że jeżeli ją
skrzywdzisz to my wszyscy cię dorwiemy? - pogroził Tomas.
- Nie mówcie, że Thiago
bujnął się w swojej podstawionej dziewczynie? - Kai wybuchnął
śmiechem. - Chociaż czekajcie... Jakbym sobie coś teraz
przypomniał... To dlatego wtedy siedziałeś taki przymulony!
Faktycznie, mówiłeś mi, że myślisz o niej! - śmiał się.
- Serio? - zdziwił się
Pique.
- I macie z tego wielką
podnietę? - prychnąłem i przewróciłem oczami.
- Tak, bo mówiłeś, że
miłość nie jest dla ciebie. - śmiał się Argentyńczyk. Nie ma
to jak poparcie w rodzinie...
- Cienias. - Kai poruszył
brwiami.
- Odwieziecie mnie do
domu? - zapytałem znudzony. Wcześniej zabrałem się taksówką. To
dziwne jak na mnie, ale nie chciałem prowadzić na kacu.
- Jeszcze będą z ciebie
ludzie brachu. - Tomi poklepał mnie po plecach i wsiadł do swojego
samochodu.
[Leonor]
Skłamałam wtedy mówiąc, że
idę do siebie. Usiadłam na szczycie schodów i podsłuchałam ich
rozmowę. To było dziwne... Uderzyło we mnie. Jeszcze nigdy nie
słyszałam żeby ktoś tak o mnie mówił. I co ja teraz zrobię?
Pomagam mu, ale ze świadomością, że on coś do mnie czuje?
Przeszły mnie wtedy dziwne dreszcze. Nie dopuszczałam tego do
swojej świadomości...
Przyszły do mnie dziewczyny.
Siedziałyśmy w salonie i plotkowałyśmy o wszystkim. To znaczy...
One plotkowały. Ja siedziałam cicho i ciągle myślałam o tym co
powiedział Thiago. Ja sama nie wiem jak go mam traktować. W jednej
chwili jest jak do rany przyłóż, pomaga, rozmawia, ale boję się,
że tak jak wczoraj ucieknie się napić.
- Leo, jesteś tu? -
zobaczyłam przed swoimi oczami machającą dłoń. To była Valeria.
- Co myślisz o dylemacie
mojego braciszka? - zapytała Dorita.
- Wybaczcie, ale
zamyśliłam się i nie słuchałam. - skrzywiłam się.
- Mój brat ma zabawny
dylemat. Chcą mu przedłużyć umowę w Chelsea i nawet chyba dopiąć
do pierwszej drużyny, ale ten cymbał zastanawia się, bo jeszcze
chcą go wykupić z Liverpoolu, a nasz ojciec i tak stoi mu za uchem
i ględzi żeby wrócił do Hiszpanii.
- A najlepiej do Barcy. -
dorzuciła rozbawiona Lia. - Bryan zawsze był nierozgarnięty. -
zaśmiała się. - Nie tylko ty masz przeboje z rodzeństwem. Maria
już drugi raz się rozwodzi.
- To ona w ogólne drugi
raz wychodziła za mąż? Nic nie wiedziałam! - Valeria otworzyła
szeroko oczy.
- Bo mało kto wiedział.
- Fabregas wzruszyła ramionami. - Ja jedyna jestem z tej trójki
normalna. - dorzuciła.
- Bo ty jesteś Fabregas,
a tamci są Taktouk. - to był młody Pique, który wraz z resztą
chłopaków wszedł do domu. Stanął za nią i ucałował ją w
czubek głowy.
- Twoja mama to zła
kobieta była. - zaczął Kai. - Najpierw rozeszła się z mężem,
potem omotała wujka Cesca i po kilku latach zostawiła i jego.
- Ale po kimś musiała
odziedziczyć ten spryt, żeby w sądzie stanąć na środku i zacząć
jęczeć, że chce się zostać z tatą i dziadkami w Barcelonie. -
śmiał się Milan.
- Cicho, miałam wtedy
sześć lat! Poza tym, dobrze zrobiłam! Zeswatałam go ze swoją
przedszkolanką Anną i sobie teraz jeżdżą po Wyspach Dziewiczych.
- wyszczerzyła się Lia.
- A tak właściwie, to
jak po treningu? - zapytała Valeria.
- No nie powiem, troszkę
z nas wycisnęli dzisiaj. - kiwnął głową Kai. Wtedy rozległ się
dzwonek w jego telefonie. Wyjął go z kieszeni i spojrzał na
wyświetlacz. - Braciszek... Pewnie ta jego luba znów go z
mieszkania wyrzuciła i będzie chciał przenocować... Vera trzyma
sztamę z jego laską to tylko u mnie będzie bezpieczny - westchnął.
- Zmykam. - powiedział i już go nie było.
W przeciągu godziny wszyscy się
zmyli. Zostałam tylko ja i Thiago. Nadal czułam coś dziwnego i dla
mnie nadal coś nowego.
- Pamiętasz jak ci
wspominałem, że niedzielne popołudnie będziesz mieć dla siebie,
bo mam mecz? Wymyśliłaś już jak go spędzisz? - zapytał nagle.
Wcześniej, gdy byli u nas pozostali, prawie w ogóle się nie
odzywał. Jakby go tu z nami nie było.
- Szczerze mówiąc to
nie... Pewnie wezmę książkę albo szkicownik. - odparłam,
wzruszając ramionami. Taka była prawda. Nie wiem co innego bym
mogła zrobić.
- Mamy jutro zaproszenie
do moich rodziców na obiad. - poinformował, a przy okazji mocno
mnie zaskoczył tym. Spojrzałam na niego pytająco. - Ojciec dzisiaj
dzwonił i nas zaprosił. Chyba mu zależało, bo nalegał. A później
chciałbym żebyś przyszła na mecz.
- Mam przyjść na twój
mecz? - kolejne moje zaskoczenie, tym razem z tej propozycji.
- Nie widziałaś mnie
jeszcze w akcji, więc tak pomyślałem. Lia będzie na pewno, bo
jest zawsze, ty możesz zabrać Dulce i swojego brata. Załatwię dla
was bilety.
- Pomyślę. - szepnęłam.
- Okay. Pójdę już do
siebie. Jestem zmęczony. - wstał z kanapy i ruszył w stronę
schodów.
- Thiago. - zatrzymałam
go. Spojrzał na mnie. - Dziękuję. - uśmiechnęłam się lekko.
Odwzajemnił to i wyszedł po schodach na piętro.
Otworzyłam drzwiczki
szafy i po prostu przed nią usiadłam, ciężko wzdychając. I w co
ja mam się ubrać na wizytę u Lionela Messiego?! Usłyszałam ciche
pukanie do drzwi.
- Proszę. -
odpowiedziałam, ciągle wpatrując się w zawartość szafy.
- Leo... Leo co ty robisz?
- zdziwił się.
- Siedzę przed szafą. -
przewróciłam oczami.
- W celu? - zaśmiał się
i usiadł obok mnie.
- Nie wiem w co mam się
ubrać. - spojrzałam na niego.
- Moi rodzice są już
tobą zachwyceni, więc możesz iść nawet i nago. - stwierdził
inteligentnie.
- Bardzo zabawne. -
wymusiłam kpiący uśmiech.
- Hmm, nie wiesz w co się
ubrać na obiad do przyszłych teściów, biedactwo? - zaśmiał się.
- Ej, nie przypominam
sobie oświadczyn. - zmarszczyłam czoło, lecz z uśmiechem.
- Żartowałem. -
szturchnął mnie ramieniem.
- No, bo dla ciebie to
jest wszystko takie idealnie proste. - zaczęłam. - Udaję twoją
dziewczynę, żeby złapać twoich rodziców na haczyk. Niby wszystko
jest cudownie i idealnie... Nie jest Thiago, nie jest. W piątek
skończę osiemnaście lat...
- Wtedy co mój tata. -
przerwał mi.
- Wspominałam, że moja
mama była maniaczką, więc nawet urodziła swoje pierwsze dziecko w
ten sam dzień co urodziny obchodzi jej idol... Z resztą, nie
przerywaj mi! - zmierzyłam go wzrokiem, a on uniósł dłonie w
geście przegranej. - Prywatnie wiele przeżyłam, chcę zawalczyć o
prawa do brata, chcę skończyć szkołę, zdobyć jakąś pracę i
wyjść na prostą. To szczęście jest udawane. Nie jestem
przyzwyczajona do kłamstw, no chyba że tych do szkoły: 'spadłam
ze schodów lub uderzyłam się o szafkę' - dokończyłam. Z
roześmianego, jego twarz zmieniła wyraz na zamyślonego. Udawanie?
Właśnie teraz zdałam sobie sprawę, że... W pierwszym momencie
pomyślałam, że łże przed Pinto, ale... Jeżeli faktycznie jego
stosunek do mnie się zmienił? Czyli coś do mnie czuje?
- Masz rację. - westchnął
i przejechał otwartą dłonią po swojej twarzy. - Zrobimy jak ty
będziesz chciała. Nie będziemy nic nowego wymyślać o tobie czy
twojej rodzinie. - powiedział. Spojrzałam na niego.
- A pierwsze spotkanie? -
zapytałam niepewnie.
- Uratowałem cię,
prawda? - zaśmiał się cwaniacko.
- Chcesz zrobić z siebie
bohatera przed swoimi rodzicami?
- Ej no. Sama nie chciałaś
kłamstw. Wątpisz w moje super moce superbohatera? - prychnął.
- No chyba tak. -
zmierzyłam go wzrokiem.
- Nie! Tak nie będzie! -
powiedział pewnie i tajemniczo na mnie spojrzał. Co mu chodzi po
głowie... - Zaraz pożałujesz swojej decyzji! - poruszył brwiami i
nagle zaczął mnie łaskotać.
- Thiago! Przestań! -
krzyczałam. - Proszę! - automatycznie przestał i pocałował mnie
w policzek.
- Zbieraj się. - puścił
do mnie oczko i wyszedł z pokoju. Zostawił mnie, a ja miałam
dziwne wrażenie, że się zaczerwieniłam... Spojrzałam do lustra.
Faktycznie, moje policzki przybrały lekkiego odcienia purpury. Ten
człowiek to jest tykająca bomba, kinder niespodzianka i tajemnica
za razem! Jak ja mam go rozumieć w niektórych sytuacjach?
[Thiago]
Wszystko musiało wyjść
idealnie. Musiało!
Przygotowałem sobie torbę, żeby
później tylko po nią wpaść i pojechać na stadion. Wziąłem
szybki prysznic i przebrałem się w jasny T-shirt oraz ciemne
jeansy. Zszedłem na dół i oparłem się o kanapę, bawiąc się
pęczkiem kluczyków. Wiedziałem, że Leonor jeszcze nie zeszła.
Musiałem po prostu cierpliwie poczekać. W końcu to kobieta, a z
doświadczenia wiem, że zawsze przed jakimkolwiek wyjściem musiałem
czekać z tatą na mamę i Celię. Po kilku chwilach usłyszałem
kroki. Leo zeszła na dół. Automatycznie się uśmiechnąłem. Była
ubrana w ciemne rurki i białą, dopasowaną bluzkę, a na nogach
miała czarne baleriny. Jej włosy były upięte w wysoki kok.
Uśmiechnąłem się i utkwiłem w niej wzrok.
- I jak? - zapytała.
- Podobno nie miałaś się
w co ubrać. - zaśmiałem się, a ona pokazała mi język. - Ale
wyglądasz idealnie. - dodałem szczerze.
- Dziękuję. - odparła.
- Ty też niczego sobie.
- Bardzo mnie to cieszy, a
teraz chodźmy. - kiwnąłem głową i otworzyłem frontowe drzwi.
Jakąś chwilę później
parkowałem już swój samochód na podjeździe domu rodziców.
Spojrzałem na Leo. Siedziała i skubała paznokcie.
- Denerwujesz się? -
zapytałem.
- No tak jakby trochę. -
odpowiedziała, wpatrując się w dom, który wyrastał przed nami. -
Piękny. - dodała i już chciała obskubać kolejną skórkę przy
paznokciu, kiedy złapałem jej dłoń.
- Hej, będzie dobrze. Nie
będziesz tam sama, a to przecież normalni ludzie. - powiedziałem z
lekkim uśmiechem.
- Chodzi też o moją
mamę. To byłoby jej marzenie przynajmniej raz spotkać twojego
ojca, zamienić z nim zdanie...
- Robisz to za nią.
Spełniasz jej marzenia. Uwierz, twoja mama jest z ciebie dumna.
- Z tego, że pomagam
największemu frajerowi pod słońcem też? - zaśmiała się.
- Ej! To nie było miłe!
- oburzyłem się, ale z uśmiechem. - Jest, bo masz na swoim koncie
kolejny dobry uczynek. I nie pomagasz frajerowi, a zabłąkanej
duszyczce. - poruszyłem brwiami.
- I coraz bardziej żałuję
swojej decyzji. - mruknęła pod nosem.
- Serio?
- Żartowałam. - zaśmiała
się.
- Spoko, to idziemy? -
wskazałem na dom.
- Jasne, tylko... -
zacięła się. - Thiago?
- Tak?
- Cieszę się, że cię
poznałam. Naprawdę. - ucieszyła mnie ta informacja, ale i
zaskoczyła. Jedyne co wtedy zrobiłem to mocniej ścisnąłem jej
dłoń i wysiadłem z samochodu. Gdy byliśmy przy drzwiach
frontowych, znów złapałem ją za dłoń i lekko się
uśmiechnąłem.
- Będzie dobrze. -
szepnąłem i nacisnąłem na klamkę. Przepuściłem ją pierwszą w
drzwiach. - Jesteśmy! - zawołałem i rozległ się tupot mojej
młodszej siostry, zbiegającej po schodach, a tuż za nią Facha
numer 2. Ojciec kiedyś miał boksera, Fachę. Gdy byliśmy mali,
uwielbialiśmy tego psa, ale nadszedł czas by nas opuścił,
niestety. Najbardziej na tym ucierpiała mała Celia. Nie chciała
jeść i chodzić wtedy do szkoły. Rodzice wzięli ją na rozmowę i
wytłumaczyli kilka spraw. Powiedzieli, że Facha już nie wróci i
zaproponowali byśmy wzięli takiego samego pieska. Celia się
zgodziła i powiedziała, że ma jeden warunek. Ma się wabić Facha!
I tak już zostało.
- Cześć! - zawołała
radośnie i najpierw przywitała się z Leo, a później ze mną.
- Hej, są rodzice? -
zapytałem.
- Jesteśmy, jesteśmy. -
z salonu wyłoniła się postać mojej matki. - Witajcie. -
uśmiechnęła się szeroko i tak samo jak moja siostra, najpierw
podeszła do Leonor, całując ją w policzek. - Miło was widzieć.
- odezwała się i mnie przytuliła. - Chodźcie na razie do salonu,
obiad będzie za chwilę. - powiedziała i wskazała w kierunku, skąd
wcześniej wyszła.
_________________________________
Ciąg dalszy w kolejnym rozdziale! Czekam na wasze komentarze! :)
PS. Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje naaaam! A kto?! Oczywiście, że nasz Thiago ♥ Jest już z nami cały, pełny roczek! :)
Ciekawe dlaczego Leo tak nalegał na ich wizyte. Czyżby już się dowiedział, że to wszystko udawane?
OdpowiedzUsuńA co do Danielli to sie można było domyślić, że zostawi Cesca.
No i Dylan dzwonił do Kaia *..* Moi Valdesowie :DD a Vera to kto? ;o
A Leo i Thiago mają być razem i kropka !
Pisz szybko kolejny ;* No i sto lat Thiago :)
Ciekawe kiedy Thiago i Leo się spikną! Aż nie mogę się doczekać! :D
OdpowiedzUsuńnareszcie :p
OdpowiedzUsuńJak ja nie trawię Danielli...-_- Leo i Thiago muszą być razem bo do siebie idealnie pasują. Czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam i sto lat dla synka Messiego :)
OdpowiedzUsuńAwww, Thiaguś ma już rok <3
OdpowiedzUsuńAkcja z kazdym rozdzialem coraz mocniej wciaga!
Pozdrawiam i weny zycze :3
Świetny jak każdy :) masz talent :D
OdpowiedzUsuńJestem na telefonie więc napiszę tylko: świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńNo, no.. Jak tu się słodko robi! I coraz ciekawiej, czekam na nowość :)
OdpowiedzUsuńNo jestem ciekawa tego obiadu hihihi
OdpowiedzUsuńCzekam na nowosc!
Inszaaaa
Leo ma wsparcie w rodzicach Thiago, dlatego on powinien dostrzec w niej kobietę, z którą może spędzić życie. Mam nadzieję, że niedługo tak się stanie, a ona nie odrzuci go :)
OdpowiedzUsuńNie,no opowiadanie boskie.Mam tylko jedną prośbe niech oni nie będą za szybko razem,trochę zazdrości ze strony thiago i nawzajem.Trochę przekomarzania.I opowiadanie będzie idealne,ale to twoje opowiadanie i na pewno dalesze rozdziały będą świetne :d<3333
OdpowiedzUsuńProszę dodaj szybko nowy rozdział<33
OdpowiedzUsuńUwielbiam,to opowiadanie <3 mam nadzieje ze nie będziesz kazała długo czekać na nowy rozdział:*
OdpowiedzUsuńJeju,ile można czekać na następny rozdział?:cccccccccccc
OdpowiedzUsuńThiago się zakochał *o* Supcio xD . Ciekawe co chce od nich Messi Senior ;D
OdpowiedzUsuńJeny:/ ile mozna czekac na nowy rozdział,jak sie juz pisze opowiadanie to powinnaś częściej dodawać nowe rozdziały.Opowiadanie świetne,ale tracisz czytelnikow przez tak rzadkie dodawanie odcinkow
OdpowiedzUsuńTo , że rzadko dodaje rozdziały to nie jest chyba specjalnie . To tak ciężko zrozumieć , że dziewczyna ma szkołę? Uszanujcie życie człowieka , no proszę .
UsuńCzy ktoś tu napisał że nie dodaje specjalnie?Nastepnym razem uważniej czytaj komentarze za nim sie wypowiesz.Uszanujcie życie człowieka hahha łał co za dojrzałość.Zgadzam sie z osobą wyżej,rozdziały powinny byc częściej dodawane,a opowiadanie jest naprawdę swietne i aż szkoda ze tak rzadko mamy przyjemność je czytac.czekamy:)
UsuńOpowidanie boskie,czekam na nowy rozdział;)
OdpowiedzUsuńCoppernicana ma swoje zycie prywatne, nauke, a w liceum to naprawde jest mnostwo nauki i nie kazdy jest geniuszem ze poprostu nie potrzebuje czegos powtarzac. Ma tez kupę innych opowiadań na ktore tez dodaje rozdzialy czesciej i rzadziej. Takie jest zycie. Jak sie nie podoba to nikt nie kaze czytac! Kochana Coppernicano, nie musisz sie spieszyc zlotko. Ja moge czekoac na nowy nawet 2miesiace ! ♥
OdpowiedzUsuńJeju opowiadanie boskie,czekam na nowy rozdział,a co do kłótni wyżej to zgadzam sie z jedną i drugą stroną.Każdy ma życie prywatne,ale nie uważam ze napisanie rozdziału zajmuje tyle czasu.Sama pisałam opowiadanie i rozdziały dodawalam co 2-3 dni a napisanie nowego zajmowalo mi nie wiem gora 1,5 godziny
OdpowiedzUsuńskoro dodajesz odcinek co 2-3 dni i piszesz go w półtorej godziny, to musi być to denne opowiadanie. Piszesz tak pewnie na "odwal się".
UsuńCoppernicana stara się jak może i dodaje wtedy KIEDY MOŻE. Nie jest zobowiązana datowo do wstawiania odcinków. Pisanie to pasja. Pisze dla siebie przede wszystkim, a dla nas- czytelniczek to tak przy okazji. Zrozumcie to, że w szkole ma ciężko, a prowadzenie KILKU blogów tez wymaga czasu! Tak więc przestańcie narzekac i cieszcie się, że w ogóle jeszcze pisze i nie rzuciła tego w cholere. Coppernicana ma też swoje życie i trzeba uszanować to, że ma ważniejsze sprawy niż dodawania co do minuty odcinka, bo Wy jesteście niezadowolone. Skoro Wam to przeszkadza to nie czytajcie, co to za problem? Nie to nie, łaski bez, skoro macie jeszcze narzekać jak nastolatki, które nie potrafią zrozumieć PRAWDZIWEGO życia. Więc przestańcie i skoro nie potraficie zrozumieć to wypad z baru, nikt Was w takim razie tu nie chce, byście tylko hejtowały, za to, że dodaje z lekkim opóźnieniem.
Insza dobrze gada ! Polać jej ! xd
OdpowiedzUsuńBoze, jakie to piękne :*
OdpowiedzUsuńInszaaa,jesteś tak żałosna ze aż mi cię szkoda.Nie widzialam żeby dziewczyny które wypowiadały sie wyżej hejtował czy coś takiego.A te twoje teksty "Wypad z baru,Prawdziwe życie" hahha poziom podstawówki.Ale nie mieszam sie w tą dziecinną kłótnie nie wiem po co wy sie wgl wtrącacie jak ktoś zostawia komentarze to jest on do autorki a nie do was.A i jeszcze jedno po czym stwierdzasz ze opowiadanie tej dziewczyny jest beznadziejne.Użyj czasami mózgu,nie boli :) /kaja
OdpowiedzUsuńBo gada glupio. Poziom podstawowki? Spojrz na komentarz na ktory odpowiadalam. Zalosne jest to ze niektore nie moga zrozumiec ze Coppernicana ma wazniejsze rzeczy na glowie niz wstawianie opowiadan bo one sie niecierpliwia. Skoro nie moge poczekac to kto je tu chce? NIKT. A Ciebie nikt nie prosil o wtracanie sie. Ja staje w obronie bardzo dobrej kolezanki i mam prawo sie mieszac. I pamietajcie jezeli macie zamiar Coppernicane dalej denerwowac ze traci komentarze bo nie wstawia z dnia na dzien odcinka to lepiej w ogole sie nie odzywajcie. Bo niestety nasza kochana autorka tylko traci checi do pisania przez takie wasze glupie gadanie.
OdpowiedzUsuń/inszaaaa
Dobra nie wypowiadam sie juz na twój temat bo szkoda mi słów do ciebie.Wielka ekspertka sie znalazla,obrończyni praw zwierząt hahahaha dziecinada nawet mi na to nie odpisuje bo nie przeczytam tego.A co do opowiadania to bardzo dobre/kaja
OdpowiedzUsuńLepsza ekspertka od Ciebie. Wiesz ze w tym momencie obrazilas rowniez Coppernicane?
OdpowiedzUsuńI dobrze. Nie wypowiadaj sie bo racji to akurat w ogole nie masz. Znasz Coppernicane? Wiesz co sie u niej dzieje dzien w dzien? NIE. Wiec sie Łaskawie juz nie odzywaj i ogarnijcie sie dzieci, bo opowiadania to nie caly swiat. Istnieje jeszcze normalne zycie poza tym. KONCZE TEMAT. I nie pozdrawiam.
Inszaaaa
Jeju opowiadanie boskie<3 czekam na nowy rozdział/olivia Alba
OdpowiedzUsuńOpowiadanie boskie czekam na nowy rozdział;* /miśkaaaa
OdpowiedzUsuń