sobota, 2 listopada 2013

7. Uczucie

 Wszyscy pytają kiedy pojawi się tutaj rozdział. Otóż już jest! :) Zapraszam do czytania razem z tym małym, kochanym pysiem ♥
___________________________

[Thiago]

 Wyszedłem spod natrysku, okręcony białym ręcznikiem. Właśnie podszedłem do swojej szafki i ją otworzyłem. Dwa nieodebrane połączenia i to przed chwilą. Ojciec. Wycierając jedną ręką głowę puchowym ręcznikiem, wybrałem numer i oddzwoniłem. Ciekawe czego chce?
   - Cześć Thiago, już po treningu? - usłyszałem głos taty.
   - Praktycznie to tak. - odpowiedziałem.
   - Jutro gracie mecz, prawda? O której?
   - Gramy z Realem Castilla o 18.
   - To znaczy, że koło 16 musisz już być na stadionie... - zamyślił się do słuchawki. - Tak czy inaczej synu, chcielibyśmy zaprosić ciebie i Leo jutro na obiad. - powiedział, a ja w tej chwili myślałem, że sobie żartuje. - Przyjedźcie koło południa to spokojnie później zdążysz na zbiórkę przed meczem.
   - No dobrze, więc pewnie przyjedziemy. - mruknąłem.
   - W takim razie będziemy czekać. Do zobaczenia synu. - usłyszałem od ojca i rozłączyłem się. Rodzinny obiad? Co on jeszcze wymyśli?
 Przebrałem się i razem z Milanem i Kaim wyszliśmy z obiektu treningowego prosto na parking, gdzie czekał na nas Tomas, oparty o swój samochód.
   - Co to za przemiła wizyta? - zaśmiał się Valdes.
   - Przyjechałem, bo podczas porannej rozmowy z naszym przyjacielem. - wtedy wskazał na mnie. - Dowiedziałem się ciekawej rzeczy, ale nie wiem czy to prawda, czy tylko zgrywał się przed Nathanem.
   - Thiago, coś ty powiedział? - zaśmiał się Milan.
   - To było szczere co mówiłeś w związku z Leonor? - zapytał najstarszy. Zmieszałem się. 
   - Można powiedzieć, że to prawda. - odpowiedziałem, patrząc na kuzyna.
   - A czy dowiemy się o co chodzi? - uniósł się Kai.
   - Wiesz, że jeżeli ją skrzywdzisz to my wszyscy cię dorwiemy? - pogroził Tomas.
   - Nie mówcie, że Thiago bujnął się w swojej podstawionej dziewczynie? - Kai wybuchnął śmiechem. - Chociaż czekajcie... Jakbym sobie coś teraz przypomniał... To dlatego wtedy siedziałeś taki przymulony! Faktycznie, mówiłeś mi, że myślisz o niej! - śmiał się.
   - Serio? - zdziwił się Pique.
   - I macie z tego wielką podnietę? - prychnąłem i przewróciłem oczami.
   - Tak, bo mówiłeś, że miłość nie jest dla ciebie. - śmiał się Argentyńczyk. Nie ma to jak poparcie w rodzinie...
   - Cienias. - Kai poruszył brwiami.
   - Odwieziecie mnie do domu? - zapytałem znudzony. Wcześniej zabrałem się taksówką. To dziwne jak na mnie, ale nie chciałem prowadzić na kacu.
   - Jeszcze będą z ciebie ludzie brachu. - Tomi poklepał mnie po plecach i wsiadł do swojego samochodu.

[Leonor]

  Skłamałam wtedy mówiąc, że idę do siebie. Usiadłam na szczycie schodów i podsłuchałam ich rozmowę. To było dziwne... Uderzyło we mnie. Jeszcze nigdy nie słyszałam żeby ktoś tak o mnie mówił. I co ja teraz zrobię? Pomagam mu, ale ze świadomością, że on coś do mnie czuje? Przeszły mnie wtedy dziwne dreszcze. Nie dopuszczałam tego do swojej świadomości...
  Przyszły do mnie dziewczyny. Siedziałyśmy w salonie i plotkowałyśmy o wszystkim. To znaczy... One plotkowały. Ja siedziałam cicho i ciągle myślałam o tym co powiedział Thiago. Ja sama nie wiem jak go mam traktować. W jednej chwili jest jak do rany przyłóż, pomaga, rozmawia, ale boję się, że tak jak wczoraj ucieknie się napić.
   - Leo, jesteś tu? - zobaczyłam przed swoimi oczami machającą dłoń. To była Valeria.
   - Co myślisz o dylemacie mojego braciszka? - zapytała Dorita.
   - Wybaczcie, ale zamyśliłam się i nie słuchałam. - skrzywiłam się.
   - Mój brat ma zabawny dylemat. Chcą mu przedłużyć umowę w Chelsea i nawet chyba dopiąć do pierwszej drużyny, ale ten cymbał zastanawia się, bo jeszcze chcą go wykupić z Liverpoolu, a nasz ojciec i tak stoi mu za uchem i ględzi żeby wrócił do Hiszpanii.
   - A najlepiej do Barcy. - dorzuciła rozbawiona Lia. - Bryan zawsze był nierozgarnięty. - zaśmiała się. - Nie tylko ty masz przeboje z rodzeństwem. Maria już drugi raz się rozwodzi.
   - To ona w ogólne drugi raz wychodziła za mąż? Nic nie wiedziałam! - Valeria otworzyła szeroko oczy.
   - Bo mało kto wiedział. - Fabregas wzruszyła ramionami. - Ja jedyna jestem z tej trójki normalna. - dorzuciła.
   - Bo ty jesteś Fabregas, a tamci są Taktouk. - to był młody Pique, który wraz z resztą chłopaków wszedł do domu. Stanął za nią i ucałował ją w czubek głowy.
   - Twoja mama to zła kobieta była. - zaczął Kai. - Najpierw rozeszła się z mężem, potem omotała wujka Cesca i po kilku latach zostawiła i jego.
   - Ale po kimś musiała odziedziczyć ten spryt, żeby w sądzie stanąć na środku i zacząć jęczeć, że chce się zostać z tatą i dziadkami w Barcelonie. - śmiał się Milan.
   - Cicho, miałam wtedy sześć lat! Poza tym, dobrze zrobiłam! Zeswatałam go ze swoją przedszkolanką Anną i sobie teraz jeżdżą po Wyspach Dziewiczych. - wyszczerzyła się Lia.
   - A tak właściwie, to jak po treningu? - zapytała Valeria.
   - No nie powiem, troszkę z nas wycisnęli dzisiaj. - kiwnął głową Kai. Wtedy rozległ się dzwonek w jego telefonie. Wyjął go z kieszeni i spojrzał na wyświetlacz. - Braciszek... Pewnie ta jego luba znów go z mieszkania wyrzuciła i będzie chciał przenocować... Vera trzyma sztamę z jego laską to tylko u mnie będzie bezpieczny - westchnął. - Zmykam. - powiedział i już go nie było.
 W przeciągu godziny wszyscy się zmyli. Zostałam tylko ja i Thiago. Nadal czułam coś dziwnego i dla mnie nadal coś nowego.
   - Pamiętasz jak ci wspominałem, że niedzielne popołudnie będziesz mieć dla siebie, bo mam mecz? Wymyśliłaś już jak go spędzisz? - zapytał nagle. Wcześniej, gdy byli u nas pozostali, prawie w ogóle się nie odzywał. Jakby go tu z nami nie było.
   - Szczerze mówiąc to nie... Pewnie wezmę książkę albo szkicownik. - odparłam, wzruszając ramionami. Taka była prawda. Nie wiem co innego bym mogła zrobić.
   - Mamy jutro zaproszenie do moich rodziców na obiad. - poinformował, a przy okazji mocno mnie zaskoczył tym. Spojrzałam na niego pytająco. - Ojciec dzisiaj dzwonił i nas zaprosił. Chyba mu zależało, bo nalegał. A później chciałbym żebyś przyszła na mecz.
   - Mam przyjść na twój mecz? - kolejne moje zaskoczenie, tym razem z tej propozycji.
   - Nie widziałaś mnie jeszcze w akcji, więc tak pomyślałem. Lia będzie na pewno, bo jest zawsze, ty możesz zabrać Dulce i swojego brata. Załatwię dla was bilety.
   - Pomyślę. - szepnęłam.
   - Okay. Pójdę już do siebie. Jestem zmęczony. - wstał z kanapy i ruszył w stronę schodów.
   - Thiago. - zatrzymałam go. Spojrzał na mnie. - Dziękuję. - uśmiechnęłam się lekko. Odwzajemnił to i wyszedł po schodach na piętro.
 
   Otworzyłam drzwiczki szafy i po prostu przed nią usiadłam, ciężko wzdychając. I w co ja mam się ubrać na wizytę u Lionela Messiego?! Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
   - Proszę. - odpowiedziałam, ciągle wpatrując się w zawartość szafy.
   - Leo... Leo co ty robisz? - zdziwił się.
   - Siedzę przed szafą. - przewróciłam oczami.
   - W celu? - zaśmiał się i usiadł obok mnie.
   - Nie wiem w co mam się ubrać. - spojrzałam na niego.
   - Moi rodzice są już tobą zachwyceni, więc możesz iść nawet i nago. - stwierdził inteligentnie.
   - Bardzo zabawne. - wymusiłam kpiący uśmiech.
   - Hmm, nie wiesz w co się ubrać na obiad do przyszłych teściów, biedactwo? - zaśmiał się.
   - Ej, nie przypominam sobie oświadczyn. - zmarszczyłam czoło, lecz z uśmiechem.
   - Żartowałem. - szturchnął mnie ramieniem.
   - No, bo dla ciebie to jest wszystko takie idealnie proste. - zaczęłam. - Udaję twoją dziewczynę, żeby złapać twoich rodziców na haczyk. Niby wszystko jest cudownie i idealnie... Nie jest Thiago, nie jest. W piątek skończę osiemnaście lat...
   - Wtedy co mój tata. - przerwał mi.
   - Wspominałam, że moja mama była maniaczką, więc nawet urodziła swoje pierwsze dziecko w ten sam dzień co urodziny obchodzi jej idol... Z resztą, nie przerywaj mi! - zmierzyłam go wzrokiem, a on uniósł dłonie w geście przegranej. - Prywatnie wiele przeżyłam, chcę zawalczyć o prawa do brata, chcę skończyć szkołę, zdobyć jakąś pracę i wyjść na prostą. To szczęście jest udawane. Nie jestem przyzwyczajona do kłamstw, no chyba że tych do szkoły: 'spadłam ze schodów lub uderzyłam się o szafkę' - dokończyłam. Z roześmianego, jego twarz zmieniła wyraz na zamyślonego. Udawanie? Właśnie teraz zdałam sobie sprawę, że... W pierwszym momencie pomyślałam, że łże przed Pinto, ale... Jeżeli faktycznie jego stosunek do mnie się zmienił? Czyli coś do mnie czuje?
   - Masz rację. - westchnął i przejechał otwartą dłonią po swojej twarzy. - Zrobimy jak ty będziesz chciała. Nie będziemy nic nowego wymyślać o tobie czy twojej rodzinie. - powiedział. Spojrzałam na niego.
   - A pierwsze spotkanie? - zapytałam niepewnie.
   - Uratowałem cię, prawda? - zaśmiał się cwaniacko.
   - Chcesz zrobić z siebie bohatera przed swoimi rodzicami?
   - Ej no. Sama nie chciałaś kłamstw. Wątpisz w moje super moce superbohatera? - prychnął.
   - No chyba tak. - zmierzyłam go wzrokiem.
   - Nie! Tak nie będzie! - powiedział pewnie i tajemniczo na mnie spojrzał. Co mu chodzi po głowie... - Zaraz pożałujesz swojej decyzji! - poruszył brwiami i nagle zaczął mnie łaskotać.
   - Thiago! Przestań! - krzyczałam. - Proszę! - automatycznie przestał i pocałował mnie w policzek.
   - Zbieraj się. - puścił do mnie oczko i wyszedł z pokoju. Zostawił mnie, a ja miałam dziwne wrażenie, że się zaczerwieniłam... Spojrzałam do lustra. Faktycznie, moje policzki przybrały lekkiego odcienia purpury. Ten człowiek to jest tykająca bomba, kinder niespodzianka i tajemnica za razem! Jak ja mam go rozumieć w niektórych sytuacjach?

[Thiago]

 Wszystko musiało wyjść idealnie. Musiało!
 Przygotowałem sobie torbę, żeby później tylko po nią wpaść i pojechać na stadion. Wziąłem szybki prysznic i przebrałem się w jasny T-shirt oraz ciemne jeansy. Zszedłem na dół i oparłem się o kanapę, bawiąc się pęczkiem kluczyków. Wiedziałem, że Leonor jeszcze nie zeszła. Musiałem po prostu cierpliwie poczekać. W końcu to kobieta, a z doświadczenia wiem, że zawsze przed jakimkolwiek wyjściem musiałem czekać z tatą na mamę i Celię. Po kilku chwilach usłyszałem kroki. Leo zeszła na dół. Automatycznie się uśmiechnąłem. Była ubrana w ciemne rurki i białą, dopasowaną bluzkę, a na nogach miała czarne baleriny. Jej włosy były upięte w wysoki kok. Uśmiechnąłem się i utkwiłem w niej wzrok.
   - I jak? - zapytała.
   - Podobno nie miałaś się w co ubrać. - zaśmiałem się, a ona pokazała mi język. - Ale wyglądasz idealnie. - dodałem szczerze.
   - Dziękuję. - odparła. - Ty też niczego sobie.
   - Bardzo mnie to cieszy, a teraz chodźmy. - kiwnąłem głową i otworzyłem frontowe drzwi. 
 Jakąś chwilę później parkowałem już swój samochód na podjeździe domu rodziców. Spojrzałem na Leo. Siedziała i skubała paznokcie.
   - Denerwujesz się? - zapytałem.
   - No tak jakby trochę. - odpowiedziała, wpatrując się w dom, który wyrastał przed nami. - Piękny. - dodała i już chciała obskubać kolejną skórkę przy paznokciu, kiedy złapałem jej dłoń. 
   - Hej, będzie dobrze. Nie będziesz tam sama, a to przecież normalni ludzie. - powiedziałem z lekkim uśmiechem. 
   - Chodzi też o moją mamę. To byłoby jej marzenie przynajmniej raz spotkać twojego ojca, zamienić z nim zdanie... 
   - Robisz to za nią. Spełniasz jej marzenia. Uwierz, twoja mama jest z ciebie dumna. 
   - Z tego, że pomagam największemu frajerowi pod słońcem też? - zaśmiała się. 
   - Ej! To nie było miłe! - oburzyłem się, ale z uśmiechem. - Jest, bo masz na swoim koncie kolejny dobry uczynek. I nie pomagasz frajerowi, a zabłąkanej duszyczce. - poruszyłem brwiami. 
   - I coraz bardziej żałuję swojej decyzji. - mruknęła pod nosem. 
   - Serio? 
   - Żartowałam. - zaśmiała się. 
   - Spoko, to idziemy? - wskazałem na dom. 
   - Jasne, tylko... - zacięła się. - Thiago? 
   - Tak? 
   - Cieszę się, że cię poznałam. Naprawdę. - ucieszyła mnie ta informacja, ale i zaskoczyła. Jedyne co wtedy zrobiłem to mocniej ścisnąłem jej dłoń i wysiadłem z samochodu. Gdy byliśmy przy drzwiach frontowych, znów złapałem ją za dłoń i lekko się uśmiechnąłem. 
   - Będzie dobrze. - szepnąłem i nacisnąłem na klamkę. Przepuściłem ją pierwszą w drzwiach. - Jesteśmy! - zawołałem i rozległ się tupot mojej młodszej siostry, zbiegającej po schodach, a tuż za nią Facha numer 2. Ojciec kiedyś miał boksera, Fachę. Gdy byliśmy mali, uwielbialiśmy tego psa, ale nadszedł czas by nas opuścił, niestety. Najbardziej na tym ucierpiała mała Celia. Nie chciała jeść i chodzić wtedy do szkoły. Rodzice wzięli ją na rozmowę i wytłumaczyli kilka spraw. Powiedzieli, że Facha już nie wróci i zaproponowali byśmy wzięli takiego samego pieska. Celia się zgodziła i powiedziała, że ma jeden warunek. Ma się wabić Facha! I tak już zostało.
   - Cześć! - zawołała radośnie i najpierw przywitała się z Leo, a później ze mną. 
   - Hej, są rodzice? - zapytałem. 
   - Jesteśmy, jesteśmy. - z salonu wyłoniła się postać mojej matki. - Witajcie. - uśmiechnęła się szeroko i tak samo jak moja siostra, najpierw podeszła do Leonor, całując ją w policzek. - Miło was widzieć. - odezwała się i mnie przytuliła. - Chodźcie na razie do salonu, obiad będzie za chwilę. - powiedziała i wskazała w kierunku, skąd wcześniej wyszła. 
_________________________________
Ciąg dalszy w kolejnym rozdziale! Czekam na wasze komentarze! :)

PS. Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje naaaam! A kto?! Oczywiście, że nasz Thiago ♥ Jest już z nami cały, pełny roczek! :)

30 komentarzy:

  1. Ciekawe dlaczego Leo tak nalegał na ich wizyte. Czyżby już się dowiedział, że to wszystko udawane?
    A co do Danielli to sie można było domyślić, że zostawi Cesca.
    No i Dylan dzwonił do Kaia *..* Moi Valdesowie :DD a Vera to kto? ;o
    A Leo i Thiago mają być razem i kropka !
    Pisz szybko kolejny ;* No i sto lat Thiago :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe kiedy Thiago i Leo się spikną! Aż nie mogę się doczekać! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja nie trawię Danielli...-_- Leo i Thiago muszą być razem bo do siebie idealnie pasują. Czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam i sto lat dla synka Messiego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Awww, Thiaguś ma już rok <3
    Akcja z kazdym rozdzialem coraz mocniej wciaga!
    Pozdrawiam i weny zycze :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny jak każdy :) masz talent :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem na telefonie więc napiszę tylko: świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  7. No, no.. Jak tu się słodko robi! I coraz ciekawiej, czekam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No jestem ciekawa tego obiadu hihihi
    Czekam na nowosc!
    Inszaaaa

    OdpowiedzUsuń
  9. Leo ma wsparcie w rodzicach Thiago, dlatego on powinien dostrzec w niej kobietę, z którą może spędzić życie. Mam nadzieję, że niedługo tak się stanie, a ona nie odrzuci go :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie,no opowiadanie boskie.Mam tylko jedną prośbe niech oni nie będą za szybko razem,trochę zazdrości ze strony thiago i nawzajem.Trochę przekomarzania.I opowiadanie będzie idealne,ale to twoje opowiadanie i na pewno dalesze rozdziały będą świetne :d<3333

    OdpowiedzUsuń
  11. Proszę dodaj szybko nowy rozdział<33

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam,to opowiadanie <3 mam nadzieje ze nie będziesz kazała długo czekać na nowy rozdział:*

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeju,ile można czekać na następny rozdział?:cccccccccccc

    OdpowiedzUsuń
  14. Thiago się zakochał *o* Supcio xD . Ciekawe co chce od nich Messi Senior ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeny:/ ile mozna czekac na nowy rozdział,jak sie juz pisze opowiadanie to powinnaś częściej dodawać nowe rozdziały.Opowiadanie świetne,ale tracisz czytelnikow przez tak rzadkie dodawanie odcinkow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To , że rzadko dodaje rozdziały to nie jest chyba specjalnie . To tak ciężko zrozumieć , że dziewczyna ma szkołę? Uszanujcie życie człowieka , no proszę .

      Usuń
    2. Czy ktoś tu napisał że nie dodaje specjalnie?Nastepnym razem uważniej czytaj komentarze za nim sie wypowiesz.Uszanujcie życie człowieka hahha łał co za dojrzałość.Zgadzam sie z osobą wyżej,rozdziały powinny byc częściej dodawane,a opowiadanie jest naprawdę swietne i aż szkoda ze tak rzadko mamy przyjemność je czytac.czekamy:)

      Usuń
  16. Opowidanie boskie,czekam na nowy rozdział;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Coppernicana ma swoje zycie prywatne, nauke, a w liceum to naprawde jest mnostwo nauki i nie kazdy jest geniuszem ze poprostu nie potrzebuje czegos powtarzac. Ma tez kupę innych opowiadań na ktore tez dodaje rozdzialy czesciej i rzadziej. Takie jest zycie. Jak sie nie podoba to nikt nie kaze czytac! Kochana Coppernicano, nie musisz sie spieszyc zlotko. Ja moge czekoac na nowy nawet 2miesiace ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Jeju opowiadanie boskie,czekam na nowy rozdział,a co do kłótni wyżej to zgadzam sie z jedną i drugą stroną.Każdy ma życie prywatne,ale nie uważam ze napisanie rozdziału zajmuje tyle czasu.Sama pisałam opowiadanie i rozdziały dodawalam co 2-3 dni a napisanie nowego zajmowalo mi nie wiem gora 1,5 godziny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. skoro dodajesz odcinek co 2-3 dni i piszesz go w półtorej godziny, to musi być to denne opowiadanie. Piszesz tak pewnie na "odwal się".
      Coppernicana stara się jak może i dodaje wtedy KIEDY MOŻE. Nie jest zobowiązana datowo do wstawiania odcinków. Pisanie to pasja. Pisze dla siebie przede wszystkim, a dla nas- czytelniczek to tak przy okazji. Zrozumcie to, że w szkole ma ciężko, a prowadzenie KILKU blogów tez wymaga czasu! Tak więc przestańcie narzekac i cieszcie się, że w ogóle jeszcze pisze i nie rzuciła tego w cholere. Coppernicana ma też swoje życie i trzeba uszanować to, że ma ważniejsze sprawy niż dodawania co do minuty odcinka, bo Wy jesteście niezadowolone. Skoro Wam to przeszkadza to nie czytajcie, co to za problem? Nie to nie, łaski bez, skoro macie jeszcze narzekać jak nastolatki, które nie potrafią zrozumieć PRAWDZIWEGO życia. Więc przestańcie i skoro nie potraficie zrozumieć to wypad z baru, nikt Was w takim razie tu nie chce, byście tylko hejtowały, za to, że dodaje z lekkim opóźnieniem.

      Usuń
  19. Insza dobrze gada ! Polać jej ! xd

    OdpowiedzUsuń
  20. Inszaaa,jesteś tak żałosna ze aż mi cię szkoda.Nie widzialam żeby dziewczyny które wypowiadały sie wyżej hejtował czy coś takiego.A te twoje teksty "Wypad z baru,Prawdziwe życie" hahha poziom podstawówki.Ale nie mieszam sie w tą dziecinną kłótnie nie wiem po co wy sie wgl wtrącacie jak ktoś zostawia komentarze to jest on do autorki a nie do was.A i jeszcze jedno po czym stwierdzasz ze opowiadanie tej dziewczyny jest beznadziejne.Użyj czasami mózgu,nie boli :) /kaja

    OdpowiedzUsuń
  21. Bo gada glupio. Poziom podstawowki? Spojrz na komentarz na ktory odpowiadalam. Zalosne jest to ze niektore nie moga zrozumiec ze Coppernicana ma wazniejsze rzeczy na glowie niz wstawianie opowiadan bo one sie niecierpliwia. Skoro nie moge poczekac to kto je tu chce? NIKT. A Ciebie nikt nie prosil o wtracanie sie. Ja staje w obronie bardzo dobrej kolezanki i mam prawo sie mieszac. I pamietajcie jezeli macie zamiar Coppernicane dalej denerwowac ze traci komentarze bo nie wstawia z dnia na dzien odcinka to lepiej w ogole sie nie odzywajcie. Bo niestety nasza kochana autorka tylko traci checi do pisania przez takie wasze glupie gadanie.
    /inszaaaa

    OdpowiedzUsuń
  22. Dobra nie wypowiadam sie juz na twój temat bo szkoda mi słów do ciebie.Wielka ekspertka sie znalazla,obrończyni praw zwierząt hahahaha dziecinada nawet mi na to nie odpisuje bo nie przeczytam tego.A co do opowiadania to bardzo dobre/kaja

    OdpowiedzUsuń
  23. Lepsza ekspertka od Ciebie. Wiesz ze w tym momencie obrazilas rowniez Coppernicane?
    I dobrze. Nie wypowiadaj sie bo racji to akurat w ogole nie masz. Znasz Coppernicane? Wiesz co sie u niej dzieje dzien w dzien? NIE. Wiec sie Łaskawie juz nie odzywaj i ogarnijcie sie dzieci, bo opowiadania to nie caly swiat. Istnieje jeszcze normalne zycie poza tym. KONCZE TEMAT. I nie pozdrawiam.
    Inszaaaa

    OdpowiedzUsuń
  24. Jeju opowiadanie boskie<3 czekam na nowy rozdział/olivia Alba

    OdpowiedzUsuń
  25. Opowiadanie boskie czekam na nowy rozdział;* /miśkaaaa

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Blacky