To może najpierw pytanie... Co wyście się na tego Alexisa tak uwzięły?!
No dobra, zapraszam na rozdział i do zapoznania się z obsadą :)
Pierwsza notka z perspektywy bohatera! :)
_________________________________
[Thiago]
Obudziły mnie naprzemienne,
głośne pukanie do drzwi i dzwonienie dzwonka. W głowie szumiało
mi niemiłosiernie. Przetarłem oczy i rozejrzałem się dookoła.
Musiałem zasnąć wczoraj na kanapie. Kai i Milan również spali na
sofie obok, a mój salon przypominał pobojowisko. Znów zrobiliśmy
sobie wczoraj imprezę, które są już dla nas częstym, a nawet i
codziennym zjawiskiem.
Ten ktoś był bardzo uciążliwy, bo
ciągle się dobijał.
Z wielkim trudem podniosłem się
z miejsca i ruszyłem do drzwi. Otworzyłem je i do mojego domu
wpadli Valeria, Dorita, Lia i Tomas.
- Wiedziałam, po prostu
wiedziałam! – zawołała Leri.
- Zbierajcie to wszystko!
Na światłach wyminęliśmy twojego ojca! – krzyknęła Lia i
ruszyła do salonu, budzić swojego chłopaka i przyjaciela.
- Co?! – te słowa
ożywiły mnie szybciej, niż najmocniejsza kawa.
- Młody, ogarnij to! –
oberwałem w ramię od kuzyna. Zerwałem się i wszyscy zaczęliśmy
sprzątać w biegu. Mój ojciec jest uczulony na punkcie naszych
imprez, libacji, ale z resztą jakbym był ojcem i widział co robi
mój syn, jeżeli byłby mną… Z resztą wczoraj było dość
mocno. Kai sprowadził jakieś dziewczyny, ładne, bo ładne, ale na
chwilę. Na szczęście nie zostały do rana, bo mielibyśmy teraz
jeszcze większy przypał. Mil oczywiście w tym kierunku to
świętoszek, tłumaczy się tym, że ma Lię. Jak można mieć jedną
dziewczynę?
- Czy wy nie możecie na
chwilę przestać z tymi imprezami? Zawsze musimy was kryć! –
mówiła rozzłoszczona Valeria, wynosząc puste butelki po piwie do
kosza w kuchni.
- Dobrze mamusiu, ale
teraz liczy się czas! – zawałem, podnosząc z ziemi papierki po
chipsach.
- Nie zdążyliście. –
usłyszałem spokojny głos ojca. Wszyscy się odwróciliśmy. Mój
starszy stał oparty o framugę, otwartych, frontowych drzwi. –
Thiago, musimy porozmawiać. – stwierdził poważnym tonem, od razu
kierując się do pomieszczenia, który potoczne nazywa się
gabinetem. Przełknąłem ślinę i spojrzałem po wszystkich, a oni
utkwili swój wzrok we mnie. Ruszyłem za nim, będąc gotowy na
kolejną rozmowę, jeżeli można tak to nazwać, pełną wątów i
kazań.
Gdy wszedłem do pomieszczenia, wielka
legenda futbolu, siedziała za masywnym, mahoniowym biurkiem,
wpatrzony w jego blat, bawiąc się pozłacanym piórem.
- To ci sprawia
przyjemność? – zapytał, ale od razu prychnął śmiechem. –
Głupie pytanie. Na pewno i to wielką. Powiedz mi tylko… - zaciął
się na chwilę. – Czy tak jak wcześniej, dalej chcesz grać w
piłkę? Czy raczej ci się odwidziało? – utkwił swój wzrok we
mnie, czekając na odpowiedź.
- Jasne, że chcę. Gdy
byłem mały powiedziałem, że chcę robić to co ty, czyli grać. –
odrzekłem, bo tego byłem pewny.
- Okey, więc jeszcze
jedno pytanie… Chcesz zdobyć sławę… Ehh, źle. Już ją masz,
przeze mnie. Ale czy chcesz żeby pisali o twoich wpadkach, podbojach
kobiet i alkoholowych, czy może o tym co robisz na boisku, jakie
nagrody zdobywasz i ile goli strzelasz? – spojrzał na mnie tym
swoim przenikliwym wzrokiem, a ja spuściłem głowę. Czyli
zaczynamy kolejne kazanie…
Wyszedłem za nim ze spuszczonym
wzrokiem i za razem wściekły. Za dużo tego, ale szanowałem ojca i
starałem się nie podnosić na niego głosu. Starałem się… Jak
zwykle nie wyszło, ale na końcu przyjąłem do wiadomości to co mi
postawił.
Moi goście, gdy tylko usłyszeli
otwierające się gabinetowe drzwi, ustawili się w rządku,
stawiając pierwszych Kaiego i Milana, ze skruszonymi minami.
- Wujku, bo… - zaczął
niepewnie młody Pique, drapiąc się za uchem.
- Jeżeli chodzi o naszych
rodziców... – Kai chciał dokończyć, ale mój ojciec mu
przerwał.
- Thiago zaraz i tak
pewnie wam powie. Miłego dnia wam życzę. – już stał przy
frontowych drzwiach. – I posprzątajcie to. – dodał i wyszedł,
a oczy wszystkich zebranych skierowały się na mnie. Oparłem się o
ścianę i westchnąłem.
- Zanim zaczniesz,
chciałbym coś powiedzieć. Zapewne wujek powiedział ci, że to
przesada. – mówił młody Pique. – Ma rację i ja odpadam. –
przytulił się do Lei.
- W końcu! –
uśmiechnęła się dziewczyna.
- Cienias. – prychnął
Kai.
- Teraz że cienias, a
przed chwilą stał ze skruszoną miną. – skwitował go mój
kuzyn.
- Przestańcie.
Powiedział, że jeżeli którzykolwiek z trenerów zobaczą was na
kacu, na którymś z treningów to powiedzą waszym ojcom. –
wtrąciłem, siadając na kanapie z naburmuszoną miną.
- Chwilę tam
siedzieliście. Co ci jeszcze mówił? – obok mnie usiadła Valeria
i położyła swoją dłoń na moim ramieniu.
- Mam prośbę. Możecie
mnie teraz zostawić samego? – powiedziałem, nie patrząc na żadne
z nich.
- Stało się coś? –
zapytała Lia.
- Możecie? – zapytałam
już z naciskiem.
- No dobra, chodźcie. –
usłyszałem głos Kaiego, po czym po woli ruszyli w stronę wyjścia.
Wyszli, a ja położyłem się na tej kanapie i nakryłem sobie twarz
poduszką. W końcu chwila do pomyślenia. Jednak po króciutkim
czasie znów usłyszałem, otwierające się frontowe drzwi. Ktoś
wszedł i stanął nade mną. Jednym ruchem ręki strąciłem ozdobną
poduszkę z głowy i spojrzałem na tą osobę.
- Mów, co jest? –
zapytał pewnie Tom.
- Jest do dupy. Chciałem
zostać sam. – jęknąłem.
- Właśnie dlatego, że
jest do dupy, zostałem, bo jesteś moim kuzynem. Co powiedział
wujek? – usiadłem, a on obok mnie.
- Tradycyjnie zaczął
pytać do czego dążę albo co chcę osiągnąć, a potem prawił
kazania. Tym razem postawił warunki. – przejechałem dłonią po
swojej twarzy.
- Warunki? –
zainteresował się.
- Martwią się o mnie z
mamą i nie chcą żebym skończył jako nieudacznik. I jeżeli chcę
dojść do szczytu w futbolu i zostać w Barcelonie, muszę zmienić
swoje postępowanie. Mam dawać z siebie wszystko i co najważniejsze,
zaprzestać z alkoholem, imprezami i panienkami.
- Z tego co wiem, to
zawsze ci to mówi… - wtrącił Tomas.
- No właśnie te warunki
Tomi, warunki. Wszystkie moje konta, które posiadam, były zakładane
zanim skończyłem osiemnaście lat, więc współwłaścicielem był
tato. Gdy uzyskałem pełnoletność, zgodziłem się by nic w bakach
nie zmieniano, więc ojciec ma dostęp do kont. Zablokował je
wszystkie, zostawił tylko jeden samochód no i dom. On sam będzie
płacił za paliwo i wyposażenie mojej lodówki. Zwróci mi
wszystko, jeżeli zobaczy, że się staram, kończę z używkami,
solidnie trenuję i nie chodzę na kacu. Tylko nie mów na razie nic
nikomu, dobra? – zapytałam, spoglądając na niego.
- Masz moje słowo. –
położył dłoń na moim ramieniu. – Twoi rodzice mają stu
procentową rację, martwią się o ciebie i nie chcą żebyś się
zatracił.
- Ale jestem już dorosły
i mam swoje życie.
- Zrozumiesz to, gdy sam
będziesz miał dzieci. Chodź, posprzątamy to, bo za dwie godziny
mam trening.
Doprowadziliśmy do porządku
mój dom, podziękowałem mu i pojechał. Wyszedłem po schodach do
swojej sypialni i rzuciłem się na wygodne, duże łózko.
Od dziecka byłem osobą
medialną, pomimo tego, że wszyscy chcieli mnie od tego uchronić,
nie dało się. Jestem synem wielkiego Lionela Messiego, najlepszego
piłkarza tego świata, aktualnie trenera reprezentacji Argentyny,
jednak dalej mieszkającego w swojej jakby drugiej ojczyźnie –
Katalonii.
Nigdy nie naciskał na to czy też mam
zostać piłkarzem czy mam obrać inny kierunek w swoim życiu. Byłem
zafascynowany tym co robi i chciałem również grać w piłkę, być
na takim poziomie jak on, a nawet go wyprzedzić. To było marzenie
małego Thiago. Dobrze wiedziałem, że ojciec cieszy się z mojego
wyboru. Nie okazywał tego, ale każdy to widział. Był dumny.
Wychowywałem się tu, w Barcelonie, w
najbogatszej dzielnicy. Później, tak jak to miało być, na co
czekałem, ojciec posłał mnie do La Masi. Tam trenowałem ze swoimi
dwoma najlepszymi przyjaciółmi Milenem i Kaim, również synami
sławnych piłkarzy, obrońcy Gerarda Pique i piosenkarki Isabel
Mebarak, znanej pod pseudonimem Shakira oraz bramkarza Victora
Valdesa i modelki Yolandy Cardony.
Dorastaliśmy. Piłka po woli
zaczęła schodzić na boczny tor. Coraz częściej spotykaliśmy się
na piwie i imprezowaliśmy. Ukrywaliśmy to przed naszymi rodzinami.
Ja pierwszy skończyłem
osiemnaście lat. Ojciec kupił mi dom na obrzeżach miasta, całkiem
niedaleko morza. Od razu mi się spodobał. Nie chciałem żadnego
innego. Dopiero później z mamą powiedział mi, że to był jego
pierwszy dom, w którym przeżył wiele najpiękniejszych chwil w
jego życiu. Tu zostałem zmajstrowany, tu wspólnie z rodziną
czekali na moje narodziny, a dopiero później przeprowadzili się do
ich teraźniejszego domu.
Gdy poczułem całkowity smak
wolności, imprezy, jakieś nieszkodliwe dopalacze i alkohol stały
się moją i chłopaków codziennością.
Cała nasza trójka trafiła do
Barcelony B, gramy na starych pozycjach naszych ojców. Trener kilka
razy zwracał nam uwagę, na to że przychodzimy na poranne treningi
na kacu i że sobie tego nie życzy. Nasza reakcja? Nic sobie z tego
nie zrobiliśmy.
Tak od prawie dwóch lat.
Ostatnio nawet nasza trójka
trenuje z pierwszym składem Dumy Katalonii, czyli pod bacznym okiem
ojca naszej przyjaciółki Valerii – Andresem Iniestą.
Który pierwszy zauważył, że
coś jest z nami nie tak? Oczywiste, że musiał być to mój ojciec,
dopiero później wujek Andres. Z początku ignorowali, ale zaczęło
to ich też interesować. Postanowili, że nie będą denerwować
wujka Gerarda i Victora, że może się wszyscy opamiętamy.
Niedawno na treningu, gdy strzelaliśmy
do bramki młodego Valdesa, a ten za dużo przepuszczał, trener
zawołał do niego:
- To, że widzisz teraz
dwie piłki, wcale nie jest dla ciebie usprawiedliwieniem.
Każdy wiedział o co chodzi, o nasze
wcześniejsze imprezy, z których Kai nie doszedł jeszcze całkowicie
do siebie.
Co jeszcze o mnie? Tak jak
ojciec gram w Barcelonie, a także w reprezentacji Argentyny. Podobno
gdy się urodziłem, pytano go, że jeżeli będę grał, to w jakiej
reprezentacji, Hiszpania czy Argentyna? Zdecydowałem, że będę
reprezentował biało-niebieskie koszulki. Gram w młodszej drużynie,
ale przy ostatnich dwóch meczach, dostałem szansę od ojca. Powołał
mnie. Byłem jednym z najmłodszych zawodników, siedzących na
ławce. Wpuścił mnie na ostatnie dziesięć minut z Brazylią i na
piętnaście z Wybrzeżem Kości Słoniowej.
W dzieciństwie powtarzał mi,
że jestem niski i szybki i to jest moja mocna strona, tak samo jak
jego. Mam identyczną sylwetkę jak on, będąc w moim wieku. Mówią,
że mamy podobny styl gry. On się z tym zgadza, ale nieoficjalnie
dodaje, że byłoby lepiej gdybym więcej trenował, przykładał się
do tego, więcej odpoczywał, zamiast pić.
Mam tu swoją paczkę od
dziecka. Prócz Valerii, Kaiego i Milana, należą do niej Lia, córka
Cesca Fabregasa, Dorita, pociecha Pedro Rodrigueza oraz Tomas, mój
kuzyn, syn wujka Matiasa, jest w niej jeszcze Nathan, syn przyjaciela
mojego ojca, ale on od dwóch lat gra w Brazylii, tamtejszy klub go
wykupił, nasz kontakt się ukrócił. Mamy tu parę, Lia i Mil.
Mówią, że się kochają. Ja tego nie rozumiem. Nie rozumiem
miłości do kobiety. Moje relacje z płcią przeciwną to zazwyczaj
taniec lub szybki numerek z jakąś lalą, spotkaną na imprezie. To
wszystko.
Co teraz? Mam się od tego
wszystkiego odciąć? Od tak, za sprawą magicznej różdżki,
zmienić swoje życie o 180 stopni? Przecież tak się nie da. Mój
ojciec wierzy w cuda, które się nie zdarzają.
Przez cały dzień nie wychodziłem z
domu. Albo oglądałem telewizję, albo drzemałem. Wieczorem wpadł
Tomas z Valerią.
- Zbieraj się. Idziemy
wszyscy do klubu ma drinka. – zawołał chłopak, a ja spojrzałem
na niego pytająco. Oczywiście, napiłbym się, ale chcę odzyskać
swoje pieniądze i samochody! – Co się tak patrzysz jakbyś
zobaczył UFO? Powiedziałem drinka, a nie drinki. Z resztą wujek
Leo zezwolił mi cię zabrać pod warunkiem, że będziemy waszą
trójkę pilnować. – dokończył szybko.
Siedzieliśmy w klubie, w
vipowskim narożniku. Przy większości nas stały drinki. Jak to
zarządził najstarszy, można by rzec, że nas opiekun Tomas –
jeden drink na głowę!
Jedno mnie zastanawiało. Czyżby
Mil całkiem ogarnął? On zamówił sok, co ucieszyło Lię. Od
dawna chciała mu wbić do głowy, że to co robimy we trójkę to
nic dobrego. Ale kiedy to było nasze życie. Tym żyliśmy. Tego
potrzebowaliśmy. Co zrobił Milan, że tak nagle odmówił takiego
stylu?
Ja od porannej rozmowy z ojcem
chodziłem naburmuszony, a na dodatek wcześniej jeszcze skacowany.
Nic mi nie pasowało. Jednak musiałem być posłuszny jak baranek,
bym mógł odzyskać to co zabezpieczyli rodzice. Ciekawe tylko jak
długo wytrzymam.
Najmniej przejął się tym
wszystkim Kai. To typ człowieka, który totalnie wszystko zlewa. Nie
boi się niczego. Ale obstawiam, że jeżeli coś nawyrabia, to wtedy
będzie żałował.
- Thiago, twój ojciec
chce żebyś zmienił swoje postępowanie, styl i tak dalej, prawda?
– zaczął Tomas, a ja skinąłem głową. – Jeżeli będziesz
miał dziewczynę, to może oni inaczej na to spojrzą. Zobaczą, że
się chcesz ustatkować.
- Ja i dziewczyna? Chyba
sobie kpisz. – zaśmiałem się.
- Faktycznie, powinieneś
się zakochać. To zmienia ludzi. – uśmiechnęła się Lia i
wtuliła w Milana.
- Nie wierzę w tą całą
miłość.
- To wynajmij jakąś
laskę, niech zagra twoją dziewczynę, pouśmiecha się do Lionela i
Antonelli, oni oddadzą ci kasę, zapłacisz jej. No i twoje dawne
życie powraca. – wtrącił Kai z uśmieszkiem. – Ej, jakby co,
to mnie z wami nie było. Wróciłem wcześniej. Muszę się napić.
– Valdes wstał i ruszył w kierunku baru.
- Wiedziałem, że z nim
będzie najgorzej. – pokręcił głową Milan.
Obudził mnie alarm, ustawiony
na godzinę szóstą rano. To było coś nowego. Co takiego? Pobudka
bez bólu głowy, szumu i kaca. Bez problemu wstałem i udałem się
do łazienki pod prysznic. Rozebrałem się i wszedłem do kabiny. W
głowie pozostała mi tylko jedna rzecz z wczorajszego wieczoru. Co
jeżeli faktycznie pokażę rodzicom, że mam jakąś stałą
dziewczynę, to odzyskam ich zaufanie? Dla niej byłby to tylko
czysty zarobek.
Pół godziny później byłem
już na Camp Nou, gdzie znów miałem trenować z pierwszym składem.
W szatni, prócz innych zawodników był już Milan. Przywitałem się
z nim.
Jedyną osobą, która się spóźniła
był Kai. Wyglądał jak upiór. Ja też tak wcześniej wyglądałem?
Wujek Andres na jego widok tylko pokręcił głową.
Dziś całkiem inaczej mi się
ćwiczyło.
Dobra, wiem! Dlatego, że nie byłem
skacowany.
Po treningu spotkałem się z
Tomim i Kaim, Mil umówił się z Lią. Może zrobił to dla niej,
może martwił się o to, że przez ciągłe imprezy i stan
nietrzeźwości może ją stracić? Powiedziałem im, że postanawiam
wynająć jakąś laskę do grania mojej dziewczyny. Nie mogła to
być byle jaka dziewczyna. Musiała się spodobać przede wszystkim
mamie. To będzie trudne. Ale czego się nie robi dla odzyskania
swoich dóbr?
Wszyscy znamy mnóstwo dziewczyn, ale
czy znajdzie się odpowiednia?
- Zróbmy tak. Musimy
ustalić jaki typ dziewczyny dla Thiago by się spodobał ciotce. –
zaczął Tomas.
- Wygląd zewnętrzny,
prosz… - rzekł Kai i obaj spojrzeli na mnie.
- Obstawiam, że to jest
jej obojętne. Chociaż tapeciary jej nie przyprowadzę. –
odpowiedziałem.
- Czyli ma być naturalna.
– Kai zanotował na białej kartce.
- Czyli już nie szukamy
wśród twoich znajomych. – dogryzł mu mój kuzyn.
- Zabawne, wiesz. –
wykrzywił się młody bramkarz.
- Nie może być pyskata,
arogancka, może oczywiście lubić zabawę, ale ma być
odpowiedzialna i ułożona, żeby sprawiała wrażenie, że cię
pilnuje. – wymieniał Vallejos.
- Według ciebie Tom, to
ideał? Takiej nie znajdzie.
- Kai, jeżeli już się
wypowiadasz to rób to sensem. – rzucił dwudziestopięciolatek.
- Możecie się nie
kłócić? – wtrąciłem.
- Okey, w takim razie
spadam. Umówiłem się z taką jedną, zapytam, może ma jakąś
fajną koleżankę dla Thiago. – zaśmiał się i wyszedł z
mieszkania Tomasa.
- Ej, a może ta
dziewczyna… Mówiłeś, że była ładna. – powiedział chłopak,
a ja się zdziwiłem. O jakiej dziewczynie mówił?
- Że kto?!
- No ta, o której mi
mówiłeś. Ta z parku, którą odwoziłeś w zeszłym tygodniu.
Przypomniał mi o tym. Wracałem wtedy
z meczu Barcelony, w którym zagrałem prawie całą pierwszą
połowę. Oczywiście wygraliśmy. Nagle przed maskę wyskoczyła mi
jakaś drobna szatynka. Wkurzyłem się, bo gdyby nie mój szybki
refleks, potrącił bym ją. Okazało się, że przed kimś uciekała.
Odwiozłem ją pod jej blok.
I faktycznie, tak jak mówi Tomas,
podobała mi się.
Rozdział jest po prostu gdbxysuwhebfke *.*
OdpowiedzUsuńDobrze,że Thiago trochę ogarnął się z tymi imprezami, ale szkoda tylko, że robi to dla odzyskania auta i pieniędzy. Jestem ciekawa czy ta tajemnicza dziewczyny będzie jednak udawać jego dziewczynę ?
Czekam na nowość ;*
Hahaha Messi jako poważny ojciec prawiący kazania, ubawił mnie niemiłosiernie. Podoba mi się motyw dzieci dzisiejszych gwiazd Barcy.
OdpowiedzUsuńCzekam na NN :)
Świetny rozdział ;> zszokowałaś mnie obsadą ale bardzo mi się to podoba. No jak z mojego, małego Thiago wyrośnie ktoś taki, to w przyszłości będziemy mieć wesoło :D pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńCzytam sobie, widzę Thiago i mówię "oho, a jednak Alcantara!", ale potem dalej czytam i czytam i coś mi nie pasuję. I wtedy sobie uświadamiam, że to, co zrobiłaś, jest genialne. Postawienie na malutkich w rolach gwiazd Barcelony to świetny pomysł.
OdpowiedzUsuńOdcinek cudowny. Już nie mogę doczekać się następnego. Jestem ciekawa, co wyniknie z tego całego wynajmowania dziewczyny :D
PS: taka mała uwaga. Nie mówi się "o 360 stopni", bo to tak jakby się w ogóle nie ruszyć (cały obrót - czyli wrócić na swoje dawne miejsce). Mówi się "o 180 stopni":)
Hahaha. Ale jazda! Na poczatku sie gubilam, a teraz juz kumam wszystko. Mega jest! Czekam na nn ; *
OdpowiedzUsuńInszaaaa
Świetny ! ;D
OdpowiedzUsuńNie spodziewałabym się Thiago :D
Messi jako przykładny ojciec , nono :D
Zapraszam do mnie : http://no-soy-estrella.blogspot.com/
No widzę, że z Thiago niezłe ziółko jest :) Nie spodziewałam się tego.. Czekam na nowość :)
OdpowiedzUsuńThiago - zagięłaś wszystkich nim xD
OdpowiedzUsuńTeż myślałam, że Alcantara, no, ale jest młody Messi...a Messi Senios niezłe kazania wygłasza. Szkoda, że Junior, że tak powiem, robi to z egoistycznych powódek ;/
Czekam na kolejny i pozdrawiam ;*
Świetne, świetne, świetne, już nie mogę się doczekać kolejnego, uwielbiam twój styl pisania. Kiedy następny?
OdpowiedzUsuńBoskie ^^ Swietny styl pisania !
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny! :D
nominowałam Cię do LA. pytania znajdziesz tutaj http://me-gusta-fcb.blogspot.com/p/liebster-awards.html
OdpowiedzUsuńMato bosko kochano! Jak tu fajnie! Świetny pomysł na to opowiadanie. Długość w stu procentach mnie zadowala. ;)
OdpowiedzUsuńTeż się wkopałam z Thiago chyba jak wszystkie odbiorczynie xd
OdpowiedzUsuńPodoba mi się twój styl pisania i to, jak obsadziłaś bohaterów ;D
Messi mnie rozbawił tym swoim rozsądkiem, bardzo dobry z niego ojciec ;D
Czekam na nexta
Podoba mi się ta historia. Ciekawa jestem, czy Thiago zdecyduje się na ten "związek" i co z tego wyniknie ;) Informuj mnie proszę o nowościach na GG: 8675263, lub na blogu: www.el--tiempo--de--ti.blogspot.com. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWspaniale piszesz! Naprawdę się do tego nadajesz! *-* ♥
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam do czytania nowego opowiadania mojego autorstwa ;) Wyrażania opinii w komentarzach i obserwowania! ;3
forever-hyhy.blogspot.com
pozdrawiam! ;*
46 yrs old Help Desk Operator Mordecai Kesey, hailing from Saint-Hyacinthe enjoys watching movies like "Low Down Dirty Shame, A" and Quilting. Took a trip to Historic Fortified Town of Campeche and drives a Ferrari 250 SWB Competizione "SEFAC Hot Rod". zobacz to
OdpowiedzUsuńsad okregowy w rzeszowie wydzial cywilny rozwod
OdpowiedzUsuńprawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.
OdpowiedzUsuń