Ej, no, noo! Macie - Ania i Nataleczka! Za te podchody!
____________________________________
[Leonor]
Wyszłam ze szkoły, grzebiąc w
torbie, w celu znalezienia swojego telefonu, który jak na złość
nie chciał mi się pokazać.
- Jest. - szepnęłam,
gdy go znalazłam. Uśmiechnęłam się na widok, który miałam
przed sobą. Mianowicie mojego brata i Dulce, tulących się do
siebie, tuż przy wejściu do szkoły. - Ej, ja tez tak chce. -
zaśmiałam się, podchodząc do nich.
- A witam kochaną
siostrzyczkę. - wyszczerzył się Chino. - Chodź tu, chodź. -
poruszył zabawnie brwiami i mocno mnie przytulił.
- Widać po tobie,
że jesteś dziś bardzo szczęśliwy. - zaśmiałam się, gdy
podniósł mnie do góry.
- A to dzięki
ukochanej siostrzyczce, która załatwiła mi jeden ważny podpis.
- Dzisiaj już macie
być na tym treningu Espanyolu? - zapytałam.
- Szczerze
powiedziawszy to nie wiem. Mam zgodę, ale czy od razu dziś
pójdziemy na ten trening... - mówił gdy wychodziliśmy z murów
szkoły.
- Leo! - usłyszałam
i rozejrzałam się. Po drugiej stronie ulicy stały trzy dziewczyny,
blondynka, szatynka i brunetka, Valeria, Dorita oraz Lia.
- Chodźcie. -
powiedziałam do moich towarzyszy i pociągnęłam ich za sobą na
drugą stronę ulicy. - Hej. - uśmiechnęłam się do nich. -
Poznajcie się, to jest mój brat Chino oraz moja przyjaciółka
Dulce, to Lia, Valeria i Dorita. - powiedziałam, a oni podali sobie
dłonie.
- Okay, milo było,
ale ja muszę pędzić na swój trening. - uśmiechną się chłopak,
klepiąc swoją czarną torbę. - Pa. - szepną i przelotnie
pocałował swoja dziewczynę.
- Też już będę
uciekać. - odezwała się moja przyjaciółka.
- A może pójdziesz
z nami na zakupy? - zaproponowała Valeria. Mówiłam jej o tym w
szkole i proponowałam żeby poszła ze mną, ale ta broniła się
tym, że nie wiemy czy dziewczyny nie mają nic przeciwko. Teraz wie,
że nie mają.
- No dobra, to
zgoda. - wzruszyła ramionami.
Stałam przy wieszakach z sukienkami,
przeglądając je, a właściwie to ich ceny. Przerażały mnie.
Niektóre kosztowały więcej niż połączone roczne, moje
kieszonkowe i Chino, które dostawaliśmy od Pilar.
- Jeżeli chcesz,
pożyczę ci pieniądze. Mam trochę odłożone na koncie. –
szepnęła Dulce.
- Przestań. Ja
nawet nie wiem czy pójdę na ten cały pokaz. – odpowiedziałam.
- Jak to? Przecież
zgodziłaś się pomóc Thiago. – zdziwiła się.
- Dul, ale ja nie
pasuję do tego wszystkiego. – zajęczałam.
- Oj przestań.
Przez tyle lat, po tym co przeszliście z Chino, należy wam się.
Jemu gra w Espanyolu, a tobie facet taki jak młody Messi. No
przynajmniej pod względem zawartości portfela. – dodała.
- Zapomniałaś
dorzucić, że to facet na niby. – przewróciłam oczami. - Odzyska
swoje pieniądze i koniec.
- Co to za szepty
dziewczyny? - tuż za nami pojawiła się panna Rodriguez.
- Nie, nic. Leo
tylko mi tu marudzi. - uśmiechnęła się Dulce.
- Nie ma marudzenia.
- dołączyła się Valeria, a za nią Lia.
- Wybrałaś już
coś? - zapytała Fabregas.
- Jeszcze nie. -
odparłam.
- W takim razie ci
coś zaraz znajdziemy i idziemy do przymierzalni.
Po chwili byłam już ciągnięta przez
dziewczyny za kotarę, by przymierzyć kolejno trzy sukienki, które
dla mnie znalazły. Pierwsza czerwona, do kolan, w większości
koronkowa. Nie czułam się w niej komfortowo, wiec od razu
przymierzyłam się do drugiej. Ta zaś była stworzona z samych
zakładek, koloru skorki brzoskwini. Jednak najbardziej do gustu
przypadła mi ostatnia. Biała, prosta sukienka z cienkim paskiem na
talii.
- Ślicznie w niej
wyglądasz. - zapiszczały wszystkie.
- Dobierzemy jeszcze
do niej szpilki, lekko zakręcimy i rozpuścimy ci włosy i będziesz
najpiękniejsza na całym pokazie. - uśmiechnęła się blondynka.
Siedziałam z Doritą na
kanapie, czekając na resztę dziewczyn. Lia i Valeria przymierzały
sukienki, a Dulce wyszła na chwilę ze sklepu, ponieważ dzwoniła
do niej babcia z zagranicy. Moja sukienka ciągle obok mnie leżała,
a ja zastanawiałam się co z tym wszystkim zrobić. Przecież nie
miałam na nią pieniędzy. Co chwila na nią spoglądałam. Była
śliczna, ale co ja poradzę na to, że mnie na nią nie stać.
- Leonor. - zaczęła
panna Rodriguez.
- Tak? - spojrzałam na
nią.
- Czym się tak martwisz?
- zapytała. - Chodzi o sukienkę? Ciągle na nią patrzysz... Nie
podoba ci się?
- Nie! Jest śliczna.
Naprawdę. Chodzi o to, że... - przerwałam i westchnęłam.
- Jeżeli chodzi ci o
pieniądze, to się nie martw. Umówiłam się z Thiago, że za nią
zapłacę, a on gdy już dostanie swoje pieniądze, odda mi je. -
lekko się uśmiechnęła, ściskając moją dłoń.
- Thiago? Ja ci za nią
oddam, ale...
- Przestań! Facet
powinien płacić za swoją kobietę, jeżeli chce żeby się z nim
pokazała. - zaśmiała się dziewczyna. - Niczym się nie martw. -
puściła do mnie oczko, a wtedy z przymierzalni wyszły Lia i
Valeria. Jak ja mam się nie martwić? To dziwne odczucie kiedy
wiesz, że ktoś ma cię sponsorować. Zrobię tak. Messi odda
pieniądze Dori, a gdy się dorobię, ja oddam jemu!
Do domu Thiago wróciłam
dość późnym popołudniem. Po zakupach dziewczyny wyciągnęły
nas jeszcze do kawiarni, a później pod domem Dulce czekałyśmy na
mojego brata, który również wracał już z treningu. Oznajmił
nam, że jednak byli już na stadionie Espanyolu i tam trenowali.
Była ich cała grupa i z niej mieli w najbliższym czasie wybrać
kilku by mogli rozpocząć swoją karierę w tym sporcie.
Przekroczyłam próg domu i
zdjęłam buty w korytarzu, wieszając na wieszaku swoją torbę i
odkładając obok ogromną torbę z moimi zakupionymi rzeczami. Z
salonu tliło się światełko, zapewne dawane przez telewizor,
ponieważ słychać było jeszcze głosy komentatorów.
Stanęłam w progu i zobaczyłam
czwórkę chłopaków, trzymających piwo w dłoniach i wpatrzonych w
ekran, na którym piłkarze biegali za piłką.
- Ktoś mu miał być
abstynentem. - zaśmiałam się i wtedy mnie zauważyli. Thiago tylko
lekko się uśmiechnął i przesunął, robiąc obok siebie miejsce
na kanapie.
- Raz na jakiś czas nie
zaszkodzi. - uśmiechnął się, gdy usiadłam obok, a w tym momencie
sędzia odgwizdał koniec spotkania. - Poza tym, tata nie widzi.
- Wszyscy się nagle
abstynentami stali... - prychnął Kai.
- Tobie też by się
przydało. - odgryzł się Milan, patrząc spode łba na
przyjaciela.
- Nie chcę się z wami o
to kłócić. - przewrócił oczami Valdes.
- Sęk w tym, że Pique ma
racje. - Tomas dopił swoje piwo i odstawił go na blat stolika. -
Milan ogarnął sam, Thiago bo jakby był do tego zmuszony, a ty
dalej w to brniesz. To twoje życie, ale się zastanów czy dobrze je
pożytkujesz. - dodał starszy Messi. On to jednak miał gadane. Był
starszym kuzynem Thiago, synem jednego z braci Lionela. Miał głowę
na karku i próbował naprostować resztę. Dobrze, że mieli kogoś
takiego w swojej paczce.
- Jeżeli jest moje, to
bądź tak łaskawy i się w niego nie wpieprzaj. - mruknął i
wstał. Podał kolejno dłoń każdemu i się pożegnał. - Zmykam.
Do zobaczenia. - rzucił i wyszedł.
- Idę za nim, bo znając
życie obierze kierunek do jakiegoś klubu i znów się schla. -
westchnął Pique. Pożegnał się uściskiem dłoni z Tomasem i
Thiago, a mnie pocałował w policzek i zmierzwił włosy. - Pa. -
usłyszeliśmy jeszcze zanim wyszedł.
Odrobiłam wszystkie
lekcje na następny dzień i usiadłam na huśtawce na patio z
książką, tuż obok lampy ustawionej na zewnętrznym parapecie.
Z domu wyszedł Thiago, w ręku
trzymając butelkę wina i dwa kieliszki. Usiadł obok mnie i
zaproponował lampkę. Przewróciłam oczami.
- Nie mów, że nigdy
jeszcze nie piłaś. - uśmiechnął się.
- Były do tego okazje,
ale... - zamknęłam książkę, wcześniej wkładając w stronę
zakładkę.
- Czyli jesteś jeszcze
grzeczniejsza niż się spodziewałem. - poruszył zabawnie brwiami,
po czym oberwał ode mnie w ramię. - Jeżeli nie chcesz to nie, ale
to wino sam wybierałem, jedno z ostatnich butelek z mojej piwnicy.
Grzech nie spróbować.
- Smakosz win? - zaśmiałam
się.
- Można by tak to ująć.
To jak? Miałem nadzieję, że przy lampce dobrego wina, w końcu
będziemy mieli okazje się bardziej poznać i poopowiadać o sobie.
- W takim razie może się
skuszę. - uśmiechnęłam się.
- Dobry wybór. - nalał
płyn do dwóch kieliszków i podał mi jeden z nich. Niepewnie
namoczyłam wargi w winie. Było słodkie i naprawdę dobre.
[Thiago]
Jeżeli mieliśmy udawać parę,
to wychodzę z takiego założenia, że powinniśmy się tak czy siak
lepiej poznać.
Nigdy się niczego nie napiła?
Może faktycznie rodzice załapią, że niby mogłem się zmienić
dzięki dziewczynie.
Przy niej poczułem coś, czego
nigdy nie doświadczyłem. Chciałem się otworzyć i opowiedzieć
jej o sobie. Była dobrym słuchaczem. Opowiedziałem o całym moim
dzieciństwie, aż do teraz.
- A powiedz mi, a czy ty
sam chcesz zmienić swoje życie? - zapytała nagle.
- Nie wiem. Na pewno chcę
odzyskać swoje dwa pozostałe samochody i dostęp do kont
bankowych.
- A twoje samopoczucie?
Lepiej czułeś się wcześniej czy teraz?
- Wcześniej, czyli na
ciągłym kacu? - spojrzałem na nią. Domyślałem się o co jej
mogło chodzić. - Na pewno teraz lepiej wstaje mi się na treningi.
Mówią, że mi lepiej idzie.
- No właśnie. Dobrze, że
sam to zauważyłeś.
- A ty? Ja już
opowiedziałem ci o swoim życiu. - spojrzałem na nią. Interesowało
mnie to. Jak na razie wiem tylko, że ma brata i ojca, który od
wielu lat ich katował. Może coś więcej?
Przez chwilę milczała.
Myślała. Zaczęła opowiadać od początku. O tym jak od dziecka
wychowywała się z największą fanką mojego ojca, jej matką.
Opowiadała, że od momentu gdy zaczęła siedzieć, oglądała z
mamą mecze Barcelony. Później urodził się Chino. On już całkiem
podłapał miłość do piłki i od dziecka grał. Tworzyli we
czwórkę szczęśliwą rodzinę, aż do momentu gdy sześć lat temu
umarła jej mama. Była chora. Miała raka, z którym przegrała.
Wtedy jej ojciec uciekł w alkohol, to dlatego nigdy go nie tchnęła.
Po jakimś czasie trochę przystopował i wtedy poznał Pilar i się
z nią ożenił. Jednak rok po ponownym ślubie wrócił do picia.
Popadł w to jeszcze bardziej, posuwając się do pobić swoich
dzieci i żony.
Ja naprawdę podziwiam Leo za to
co przeszła i dopiero teraz się wyrwała. Jest silna, chociaż
wcale tego nie widać po jej wyglądzie. Drobna, niewysoka szatynka,
która tyle przeszła.
Po tym potoku słów o
sobie, zaczęliśmy rozmawiać na inne błahe tematy. Śmialiśmy się
i wygłupialiśmy. Gdy zaczynaliśmy drugi kieliszek wina, na
policzkach Leo malowały się już wypieki, z którymi wyglądała
ślicznie.
Po drugim kieliszku dosłownie
odleciała. Nic nie odstawiała, a była spokojna, aż za spokojna.
Prawie drzemała na tej drewnianej huśtawce. Wziąłem ją na ręce
i zaniosłem do jej pokoju. Ułożyłem na łóżku i okryłem
kołdrą. Nie minęła sekunda, a ona już miała zamknięte powieki
spała. Pięknie Thiago, masz na koncie pierwsze jej upicie. Ale co
najważniejsze, kontrolowane i w domu.
Gdy odsuwałem się od łóżka,
przez przypadek strąciłem teczkę, która leżała na stoliku
nocnym. Wypadło z niej na podłogę kilka kartek. Pozbierałem je i
odłożyłem na stolik. Jednak moja ciekawość zwyciężyła i
zajrzałem do nich. Były to rysunki. Cholernie dobre rysunki. Nie
mówiła mi, że rysuje. Przejrzałem kilka z nich i natrafiłem na
portret. To byłem ja. Ona ma naprawdę wielki talent.
heheheh! dzięki za dedyk :)Thiago.. Thiago... Co za charakterek :)<3 Żeby dziewczyne upić :DDD :P Czekam na gale i kolejny !
OdpowiedzUsuńhaha, za sukienki musi płacić facet, nie ma bata :D
OdpowiedzUsuńThaigo, jak mogłes ją upić? Wstydź się xD
Dobrze, że pogadali i lepiej się poznali. Znając życie, to Messi Senior będzie wypytywał o milion rzeczy, więc Thiago musi być przygotowany :D
OdpowiedzUsuńCzekam na nowość!
Już nie mogę doczekać się tego pokazu, bo czuję, że może się tam coś pomiędzy nimi wydarzyć ;)
OdpowiedzUsuńThiago jest słodki. Nie że coś powiedział czy zrobił, ale dla mnie jest słodki. I nawet to, że upił Leo jest słodkie. Czy ja już zwariowałam? Czekam na galę czyli na kolejny odcinek :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Bardzo ciekawy rozdział ; ) w niektórych momentach, nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Nie mogę doczekać się kolejnego, duuuużo zapewne wydarzy się na tej gali. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńChciałabym zaprosić Cię do odwiedzenia mojej nowej historii,która opowiada o przyjaźni pomiędzy jednym z zawodników Barcelony a dziewczyną,którą zna od małego.
OdpowiedzUsuńsaved-by-love.blogspot.com
Z góry dziękuję i życzę weny.
Buziaki
Zaprosiłaś mnie na to opowiadanie kilka miesięcy temu, aja dopiero teraz wpadam na nie, nie będę się tłumaczyć dlaczego mnie nie było na blogspocie, bo to nie istotne :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się twoje, nie takie nowe opowiadanie :D
Rzeczywiście Leo miała trudne życie, dobrze też, że porozmawiała z Thiago.
Faktycznie, za sukienki powinien płacić facet :D
Także pozdrawiam i jeśli mogłabyś mnie informować na blogu jak dotychczas to będę wdzięczna.
Jeśli cię zainteresuje to zapraszam do siebie: two-worlds-one-love.blogspot.com
mogłabyś zrobić coś z szablonem, bo nie mogę zobaczyć menu, a bardzo chciałabym przeczytać to opowiadanie :P z góry dziękuje :*
OdpowiedzUsuńnie wiem dokładnie o co Ci chodzi, może mobilna wersja?
Usuń