[Leonor]
Wydarzenie, które miało
miejsce na wczorajszym, ostatnim w tym sezonie meczu Barcelony B,
dosłownie wstrząsnęło wszystkim, co dla mnie osobiście było
wielkim szokiem. Zaraz po meczu, gdy Thiago dołączył do nas,
obstąpili go panowie, a do mnie lekko się uśmiechnął. Nie
wróciłam z nim do domu, podwieźli mnie Milan z Lią. Thiago
powiedział, że musi coś załatwić ważnego. Nie powiedział co,
ale widać było, że Milan i Tomas byli wtajemniczeni! Messi wrócił
do domu późno, nie spałam, leżałam w swoim łóżku i
nasłuchiwałam. Wyszedł na górę i zapukał cicho do moich drzwi.
Nie zareagowałam. Nie wiem dlaczego, ale po prostu udałam, że
śpię. Mogę się założyć, że chciał mówić o tym golu, a mnie
to peszyło... Zawsze peszyły mnie tematy związane z wielkimi
miłościami, chodzeniem i tak dalej. Może dlatego, że sama nigdy
tego nie doznałam? Słyszał jak otwiera drzwi.
- Leo, śpisz? - szepnął.
Nie odpowiedziałam, a ten zamiast zrobić w tył zwrot, to wszedł!
Przystanął przy łóżku i po chwili poczułam jego usta na moim
czole. - Śpij dobrze - szepnął i tak po prostu wyszedł. Ja już
kompletnie nie wiedziałam czy on nadal gra, czy blefuje. Totalny
mętlik.
Rano, gdy wychodziłam do
szkoły, Thiago jeszcze spał, na szczęście, ale za to w Internecie
szalały informacje o golu młodego Messiego, o dedykacji dla jego
nowej zdobyczy, a nawet zdjęcia z tamtego pokazu, dzięki których
wiedzieli jak wyglądam...
Jeszcze większe halo rozpoczęło
się gdy tylko przekroczyłam próg szkoły. Dziewczyny na
korytarzach odrywały wzrok od plotkarskich magazynów tylko wtedy
kiedy przechodziłam ja, a chłopcy też szeptali między sobą.
Chciałam tylko dojść do swojej klasy i sprawdzić czy Dulce też
już jest! I była. Gdy mnie zobaczyła, od razu pociągnęła mnie
na drugą stronę korytarza.
- Dziewczyno, ty od
dzisiaj jesteś bardziej sławna w tej szkole od Diany i jej
przydupasek! - otworzyła szeroko oczy. Diana była uważana tu za
najlepszą i najpiękniejszą laską w szkole, a na dodatek była
jakoś spokrewniona z dyrektorem, czyli norma, jak wszędzie.
- Przestań! Wszyscy się
na mnie gapią! - jęknęłam.
- No to właśnie mówię!
Już się mnie kilka pytało czy to prawda, że ty jesteś z Thiago!
- I co odpowiadałaś? -
zmarszczyłam brew.
- Że to nie ich interes -
wzruszyła ramionami i wtedy rozbrzmiał dzwonek na lekcje. Nawet gdy
nauczycielka wpuszczała nas do sali, dziwnie się na mnie patrzyła.
No pięknie! Wprost idealnie!
Na szczęście udało mi się
przeboleć te siedem godzin w szkole, wśród szeptów chłopaków i
zazdrości niektórych dziewczyn, bo przecież Thiago uchodził za
bożyszcze nastolatek!
Pożegnałam się z przyjaciółką i
ruszyłam w swoim kierunku. Nie, nie wracałam do domu. Jeszcze nie.
Chciałam zawitać w jedno miejsce, gdzie chciałam się poradzić,
wyżalić... Po drodze napotkałam kobietę, która sprzedawała
bukiety kwiatów. Kupiłam dwa skromne, ale bardzo ładne bukiety.
Zapłaciłam kobiecie i odwracając się, poczułam, że na kogoś
wpadam.
- Przepraszam! - pisnęłam
przestraszona i dopiero po chwili zauważyłam kim była ta osoba. -
Dzień dobry - skinęłam głową.
- Witaj, Leo - uśmiechnął
się. - Miłe spotkanie - dodał i spojrzał na moje kwiaty. - Do
przystrojenia domu?
- Nie - pokręciłam głową
z lekkim uśmiechem i zauważyłam właśnie, że obok przechodzi
właśnie Diana ze swoimi dwiema towarzyszkami. Patrzyły się jakby
co najmniej króla i królową zobaczyli! Cudnie, cudnie, cudnie...
Szkoła już huczy, że chodzę z młodym Messim, a teraz jeszcze
dojdzie fakt, że po lekcjach spotkam się z jego ojcem! - Mam zamiar
iść na cmentarz, do mamy - wytłumaczyłam, a Lionel sprawiał
wrażenie jakby się zamyślił.
- A mógłbym ci
potowarzyszyć? - zapytał. To było dziwne, ale się zgodziłam.
Cmentarz był niedaleko, więc zaproponowałam spacer. Gdy tylko
przekroczyliśmy bramę, od razu skręciłam w pierwszą alejkę,
gdzie pozostawiłam jeden bukiet na grobie moich dziadków. Nie
miałam okazji ich poznać, bo zmarli jeszcze zanim się urodziłam,
ale mama wiele o nich opowiadała. Poszłam dalej, a pan Lionel za
mną. Dotarłam do grobu mamy i włożyłam kwiaty do kamiennego
wazonu.
- Cześć, mamo. Zobacz
kogo ci dziś przyprowadziłam - zaśmiałam się i spojrzałam na
Argentyńczyka. Również się uśmiechnął. - Pewnie tam teraz
skaczesz ze szczęścia - dorzuciłam.
- A raczej jest dumna z
ciebie, bo spełniasz jej marzenia.
- Myśli pan? - spojrzałam
na niego, a on pokiwał głową.
- Zawsze rodzice są dumni
ze swoich dzieci. Na przykład ja i Antonella, cały czas jesteśmy
dumni z Thiago i Celii, czasem mniej, czasem bardziej. Taka już rola
rodziców. W przyszłości się przekonasz, oczywiście życzę ci
tego. - mówił. - Jestem tu, bo chciałem z tobą porozmawiać, a
nadarzyła się okazja, bo nie ma tu mojego syna. Leo, chciałem ci
podziękować, również w imieniu mojej żony. Naprostowałaś nieco
Thiago i za to jesteśmy ci wdzięczni - powiedział, a ja w tym
momencie nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. To miała być
przecież tylko podpucha, teatrzyk, by Thiago odzyskał od ojca swoje
pieniądze.
- Nie wiem czy to jest
moja zasługa - powiedziałam cicho.
- Może to nie wygląda,
ale znam swojego syna lepiej niż komukolwiek się wydaje. Kieruje
nim też to, że postawiłem mu warunek, ale bez twojej pomocy by
zapewne nie wytrzymał - pokręcił głową. Miał rację, znał
swojego syna i to nawet dobrze! W końcu Thiago raz uległ namową
Valdesa i w tajemnicy się zabawiał, chociaż później ze skruszoną
miną obiecywał mi, że już nigdy więcej. Tutaj już każdy
każdego zaczynał wkręcać...
- Dzięki niemu udało mi
się wyrwać z domu ojca, a nawet obronił mnie przed nim -
westchnęłam.
- Czyli mój syn lubi też
zgrywać bohatera? - zaśmiał się.
- A pan w jego wieku nie
lubił go zgrywać? - spojrzałam rozbawiona na niego.
- Nadal lubię - palnął
i oboje się roześmialiśmy. - No dobrze, Leo. Dziękuję za
rozmowę. Jeżeli chcesz, mogę cię odwieźć.
- Ja również dziękuję,
ale jeszcze tu posiedzę. - uśmiechnęłam się lekko, a on wstał.
Uścisnął moją dłoń i spojrzał na nagrobek.
- A pani gratuluję córki,
bo to naprawdę dobra dziewczyna, która wytrzymuje z moim synem -
powiedział, posłał mi jeszcze lekki uśmiech i ruszył do wyjścia.
Odprowadziłam go wzrokiem i oparłam głowę na rękach.
- No widzisz, mamo... I co
ja mam teraz zrobić? Brnąć w to dalej, wiedzieć, że
prawdopodobnie chłopak, który udaje przed rodzicami coś do mnie
czuje?
[Thiago]
Siedziałem w salonie razem z
Tomasem i Valerią i czekaliśmy na Leo, która miała wrócić ze
szkoły. Mieliśmy dla niej sporo dobrych wieści. Byłem zadowolony,
że to akurat ona gra moją dziewczynę, bo ojciec miękł coraz
bardziej i łapał haczyk. Mam tylko nadzieję, że nie okaże się
sprytniejszy od nas i będzie to ciągnął jeszcze z roku, bo wtedy
Leo by mnie chyba poćwiartowała. Wtem usłyszeliśmy otwierające
się drzwi, a do domu weszła Leonor.
- Jestem! - zawołała i
pojawiła się w salonie. - O, cześć! Zobaczyłam samochód na
podjeździe - uśmiechnęła się do Valerii i Tomasa, po czym
usiadła obok mnie, nawet na mnie nie patrząc. Znów coś sknociłem?
Co jest?!
- Od której dobrej
wiadomości mamy zacząć? - wyszczerzyła się Iniesta.
- A ile ich jest? -
zapytała zdziwiona dziewczyna.
- Aż trzy! - odparł
zadowolony Tomi. - Pierwsza to taka, że w piątek spotykamy się tu
wszyscy na twojej osiemnastce.
- A druga, że jedziemy,
również wszyscy, na wspólne wakacje! - odparła Valeria.
- Rozmawiałem z ojcem,
sam opłaci z mojego konta wakacje dla mnie, dla ciebie, twojego
brata i Dulce, ale pod warunkiem, że zabieramy też Celię.
- Tylko musimy wybrać,
Ibiza, Mallorca czy może jeszcze coś innego? - mówiła Val.
- Zaraz, może po woli...
- nie mogła się połapać. - Po pierwsze, Thiago coś wspominał
żebyśmy się w piątek spotkali z okazji moich urodzin, ale wspólne
wakacje? Po drugie, nawet jeżeli to jest problem z Chino, bo nie
jest pełnoletni i by wyjechać potrzebuje zgody opiekuna, na co
ojciec na pewno nie pójdzie... - pokręciła głową.
- No i tu zaczyna się ta
trzecia wiadomość - powiedział pewnie Vallejos. - Moja mama jest
prawniczką, jedną z najlepszych. Ma takie sprawy w małym paluszku.
Już o wszystkim wie i zajmie się tym. Pomoże. W sobotę z nią
porozmawiasz, bo będzie na urodzinach wujka. W poniedziałek od razu
wszystko rozpoczniecie, dzięki znajomościom mamy w tydzień się
wyrobicie, a w następnym tygodniu lecimy odpocząć! - klasnął w
dłonie. - Słońce, plaża, drinki z palemką, zabawy do białego
rana - marzył chłopak, a wtedy rozbrzmiał telefon blondynki, która
dostała SMS.
- Dobra marzycielu,
obiecałeś, że mnie podrzucisz do kancelarii! - uderzyła go w
ramię. - Zaczynam staż w hiszpańskiej kancelarii prawniczej jego
matki! - powiedziała do Leonor.
- Ale przecież możesz
się troszeczkę spóźnić, bo mi tu się dobrze siedzi -
wyszczerzył się. - Jimena mnie lubi, uśmiechnę się i nic sobie
nie zrobi, że się spóźniłaś na pierwsze spotkanie w sprawie
pracy tam.
- Głupi jesteś! -
spiorunowała go wzrokiem. - Wstawaj, idziemy!
- No, dobra! - wstał i
podszedł do Leo, całując ją w czoło. - Thiago ci jeszcze
wszystko opowie - dopowiedział, po czym podał mi dłoń, a Valeria
w tym czsie ucałowała policzek Leo i później mój. Wyszli, a ja i
Olivera pozostaliśmy sami.
- Co się dzieje? -
zapytałem, patrząc na nią.
- A co ma się dziać? -
odparła, ale jej wzrok był utkwiony w podłodze.
- Leo - mruknąłem. - Po
prostu mi powiedz.
- Nic - zamyśliła się i
po chwili spojrzała na mnie. - Gol... - szepnęła.
- Gol? Tak, był
zadedykowany dla ciebie - odparłem pewnie z uśmiechem. - W ramach
podziękowań za to, że nadal tu ze mną wytrzymujesz i z okazji
twoich urodzin - mówiłem.
- Nie musiałeś -
zmarszczyła czoło.
- Wiem - zaśmiałem się,
a ona spojrzała na mnie. - Ale chciałem - dodałem.
- Dziękuję, ale też za
to ile dla mnie robicie.
- Powiedzmy, że pomagamy
sobie na wzajem. Nie ma o czym mówić - puściłem do niej oczko. -
Więc wiesz już co cię czeka na tym weekendzie?
- W piątek impreza tu, a
w sobotę znów wizyta u twoich rodziców?
- W obecności całej
rodziny - skinąłem głową, a ta zrobiła przerażoną minę. - Nie
martw się, będzie dobrze! - położyłem dłoń na jej ramieniu, a
ta pokiwała głową.
- Thiago, mogę o coś
zapytać? - mruknęła po chwili.
- Jasne, pytaj o co
zechcesz.
- Chodzi o Kaia. Dlaczego
wczoraj nie bronił? - przymrużyła powieki, a ja ciężko
westchnąłem.
- Ale obiecaj, że nikomu
ani mru, mru, dobrze? - spojrzałem na nią, a ta pokiwała głową.
Wiedziałem, że mogłem jej zaufać. Nawet czasem bardziej niż
sobie.
[Leonor]
Następny dzień w szkole. Muszę
przyznać, że się troszeczkę uspokoiło, a przynajmniej miałam
takie wrażenie do ostatniej przerw, kiedy to nie podeszła do mnie
jedna dziewczyna z równoległej klasy. Niewysoka, długie, ciemne
włosy i ciągle nosiła kujonki w czarnych oprawkach. Na początku
nie wiedziałam o co jej może chodzić, ale... Tak, teraźniejszy
temat tabu: "Thiago Messi!"Chciała zadać mi kilka pytań
do szkolnej gazetki, niby taki mini wywiad. Mnie wcięło i pewnie
stałabym tam dalej, jak to ciele, gdyby nie Dulce, która
zareagowała od razu, odciągając mnie od niej.
- Przebolej jeszcze
angielski, a później zabieram cię na dobrą kawę! - powiedziała.
I nie miałam wyjścia... Przesiedziałam na nudnym angielskim i
później szybko ulotniłyśmy się ze szkoły. Przyjaciółka
zaciągnęła mnie do kawiarni i zamówiła dwie cappuccino i po
pucharku lodów dla nas.
- Wiesz co sobie wszyscy
umyślili? - zaczęłam.
- Wszyscy, to znaczy? -
spojrzała na mnie pytająco, po czym zatopiła łyżeczkę w górze
lodowego deseru.
- W sensie Thiago i reszta
ferajny - przewróciłam oczami. - Wspólne wakacje, zabierają mnie,
ciebie i Chino!
- Żartujesz?! -
wyszczerzyła się. - Ej, to jest świetne! Ale... - zamyśliła
się.
- Jeżeli chodzi o mojego
brata, to podobno już nawet mam adwokata, wyobraź sobie! Mamę
Tomasa! Oni są niemożliwi! Chcą to załatwić wszystko w jeden
tydzień, dasz wiarę?
- No wiesz... - kiwnęła
głową. - Nazwisko Messi zobowiązuje - zachichotała. - Więc się
ciesz! I gotuj na wspólne wakacje! A już myślałam, że przesiedzę
je w domu!
- Jak na razie to w piątek
przychodzicie do domu Thiago - spojrzałam na nią. - Chcą mi zrobić
osiemnastkę!
- Wiesz co? Ja ci nakopię
do tego chudego zadka, wiesz? - uniosła się. - Oni tak na ciebie
chuchają i dmuchają, a ty jeszcze kręcisz nosem - westchnęła.
- No, bo to takie dziwne -
skrzywiłam się. - I jeszcze ostatnio Thiago jest taki dziwny...
- Nie jest dziwny, Leo!
Może faktycznie stałaś się tą dobrą wróżką i go zmieniłaś?
- uśmiechnęła się. - Z resztą, poczekamy, zobaczymy - puściła
do mnie oczko.
***
Półtora miesiąca pomiędzy rozdziałami, ale w końcu się pojawił :)
Spóźnione, ale...
WITAMY NA ŚWIECIE SYNKA IKERA - MARTIN CASILLAS CARBONERO ♥
Jak rodzice chcą zrobić osiemnastkę, to trzeba się zgodzić. A Thiago zaczyna się zmieniać na lepsze, więc trzeba mu pozwolić na tę transformację.
OdpowiedzUsuńCieszę się z małego Martina, ale jego mamusi dalej nie znoszę!
Pozdrawiam :)
Leo czuje się winna i wcale jej sie nie dziwie. Myśle jednak, że Thiago zaczął coś do niej czuć mimo, że sam nie zdaje sobie z tego sprawy. A oni tak się wszyscy dla niej starają <3
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem kiedy sprawa udawanego związku wyjdzie na jaw.
No i kiedy będzie coś więcej o Kaim ! ;d
Cieszę się, że jednak coś tu napisałaś i proszę o więcej ;*
Mini Ikerek *....*
Pojadą razem na wakacje *.* Thoago się zmienił i to dobrze bo teraz jest bardziej pociągający xd Nie mogę doczekać się imprezki urodzinowej ^^ i bd Cię męczyć o kolejny !
OdpowiedzUsuńGratulacje dla Ikera i Sary! :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! Leo i Thiago tak ładnie udają! :)
Czekam na więcej!
Jak zawsze świetnie :) Uwielbiam wszystkie twoje opowiadania, a do tego ten rozdział jest słodki tylko mam nadzieje że Kai ogarnie dupe, bo źle skończy :( Młody Casillias <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, jak zawsze zresztą <3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Thiago się zmienił i w końcu trochę ogarnął. Nie mogę doczekać się imprezy urodzinowej, na pewno będzie ciekawie! Czekam na kolejny ;*
P.S. Na resumen-de-la-vida.blogspot.com nowy rozdział!
Pozdrawiam <3
Rozdział świetny,nie mogę doczekać sie tych ich wspólnych wakacji :d na pewno będzie cudownie
OdpowiedzUsuńPs.mam nadzieje ze nowy rozdzial pojawi sie nie co szybciej niż poprzedni pozdrawiam
Rozdział świetny jak zawsze:):) za szybko go przeczytałam:( i najchetniej juz rozpoczelabym 2 no ale trudno.Mam tylko nadzieje ze będzie on szybciej niż ten pozdrawiam wierna czytelniczka:*
OdpowiedzUsuńMini Iker nadałby się do tego opowiadania jako trochę większy Martin ;) No a rozdział świetny, jak zwykle. Nie mogę się doczekać ich wspólnych wakacji.
OdpowiedzUsuńThiago zaczyna się zmieniać. Widać, ze Leo ma na niego bardzo dobry wpływ. Mam nadzieję, że ich znajomość będzie się rozwijała :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział;) Już nie mogę doczekać się następnego. Zapraszam do mnie na mystoorychelsea.blogspot.com, dopiero zaczynam ale mam nadzieję że się spodoba;)
OdpowiedzUsuńNo,no ;) Mimo,że to nie zbyt moje klimaty,zaciekawilaś mnie i czekam na nastepny,na serio...;) Zapraszam do mnie,zachecam do komentowania i wyrazania swojej opinii,oczywiscie jezeli chcesz;) http://a-chance-for-a-better-future.blogspot.com. Tak czy inaczej nie moge sie doczekac nastepnego i zapraszam do siebie;)
OdpowiedzUsuń