poniedziałek, 6 stycznia 2014

9. Paparazzi

[Leonor]

   Wydarzenie, które miało miejsce na wczorajszym, ostatnim w tym sezonie meczu Barcelony B, dosłownie wstrząsnęło wszystkim, co dla mnie osobiście było wielkim szokiem. Zaraz po meczu, gdy Thiago dołączył do nas, obstąpili go panowie, a do mnie lekko się uśmiechnął. Nie wróciłam z nim do domu, podwieźli mnie Milan z Lią. Thiago powiedział, że musi coś załatwić ważnego. Nie powiedział co, ale widać było, że Milan i Tomas byli wtajemniczeni! Messi wrócił do domu późno, nie spałam, leżałam w swoim łóżku i nasłuchiwałam. Wyszedł na górę i zapukał cicho do moich drzwi. Nie zareagowałam. Nie wiem dlaczego, ale po prostu udałam, że śpię. Mogę się założyć, że chciał mówić o tym golu, a mnie to peszyło... Zawsze peszyły mnie tematy związane z wielkimi miłościami, chodzeniem i tak dalej. Może dlatego, że sama nigdy tego nie doznałam? Słyszał jak otwiera drzwi.
   - Leo, śpisz? - szepnął. Nie odpowiedziałam, a ten zamiast zrobić w tył zwrot, to wszedł! Przystanął przy łóżku i po chwili poczułam jego usta na moim czole. - Śpij dobrze - szepnął i tak po prostu wyszedł. Ja już kompletnie nie wiedziałam czy on nadal gra, czy blefuje. Totalny mętlik.
   Rano, gdy wychodziłam do szkoły, Thiago jeszcze spał, na szczęście, ale za to w Internecie szalały informacje o golu młodego Messiego, o dedykacji dla jego nowej zdobyczy, a nawet zdjęcia z tamtego pokazu, dzięki których wiedzieli jak wyglądam...
  Jeszcze większe halo rozpoczęło się gdy tylko przekroczyłam próg szkoły. Dziewczyny na korytarzach odrywały wzrok od plotkarskich magazynów tylko wtedy kiedy przechodziłam ja, a chłopcy też szeptali między sobą. Chciałam tylko dojść do swojej klasy i sprawdzić czy Dulce też już jest! I była. Gdy mnie zobaczyła, od razu pociągnęła mnie na drugą stronę korytarza.
   - Dziewczyno, ty od dzisiaj jesteś bardziej sławna w tej szkole od Diany i jej przydupasek! - otworzyła szeroko oczy. Diana była uważana tu za najlepszą i najpiękniejszą laską w szkole, a na dodatek była jakoś spokrewniona z dyrektorem, czyli norma, jak wszędzie.
   - Przestań! Wszyscy się na mnie gapią! - jęknęłam.
   - No to właśnie mówię! Już się mnie kilka pytało czy to prawda, że ty jesteś z Thiago!
   - I co odpowiadałaś? - zmarszczyłam brew.
   - Że to nie ich interes - wzruszyła ramionami i wtedy rozbrzmiał dzwonek na lekcje. Nawet gdy nauczycielka wpuszczała nas do sali, dziwnie się na mnie patrzyła. No pięknie! Wprost idealnie!

  Na szczęście udało mi się przeboleć te siedem godzin w szkole, wśród szeptów chłopaków i zazdrości niektórych dziewczyn, bo przecież Thiago uchodził za bożyszcze nastolatek!
Pożegnałam się z przyjaciółką i ruszyłam w swoim kierunku. Nie, nie wracałam do domu. Jeszcze nie. Chciałam zawitać w jedno miejsce, gdzie chciałam się poradzić, wyżalić... Po drodze napotkałam kobietę, która sprzedawała bukiety kwiatów. Kupiłam dwa skromne, ale bardzo ładne bukiety. Zapłaciłam kobiecie i odwracając się, poczułam, że na kogoś wpadam.
   - Przepraszam! - pisnęłam przestraszona i dopiero po chwili zauważyłam kim była ta osoba. - Dzień dobry - skinęłam głową.
   - Witaj, Leo - uśmiechnął się. - Miłe spotkanie - dodał i spojrzał na moje kwiaty. - Do przystrojenia domu?
   - Nie - pokręciłam głową z lekkim uśmiechem i zauważyłam właśnie, że obok przechodzi właśnie Diana ze swoimi dwiema towarzyszkami. Patrzyły się jakby co najmniej króla i królową zobaczyli! Cudnie, cudnie, cudnie... Szkoła już huczy, że chodzę z młodym Messim, a teraz jeszcze dojdzie fakt, że po lekcjach spotkam się z jego ojcem! - Mam zamiar iść na cmentarz, do mamy - wytłumaczyłam, a Lionel sprawiał wrażenie jakby się zamyślił.
   - A mógłbym ci potowarzyszyć? - zapytał. To było dziwne, ale się zgodziłam. Cmentarz był niedaleko, więc zaproponowałam spacer. Gdy tylko przekroczyliśmy bramę, od razu skręciłam w pierwszą alejkę, gdzie pozostawiłam jeden bukiet na grobie moich dziadków. Nie miałam okazji ich poznać, bo zmarli jeszcze zanim się urodziłam, ale mama wiele o nich opowiadała. Poszłam dalej, a pan Lionel za mną. Dotarłam do grobu mamy i włożyłam kwiaty do kamiennego wazonu.
   - Cześć, mamo. Zobacz kogo ci dziś przyprowadziłam - zaśmiałam się i spojrzałam na Argentyńczyka. Również się uśmiechnął. - Pewnie tam teraz skaczesz ze szczęścia - dorzuciłam.
   - A raczej jest dumna z ciebie, bo spełniasz jej marzenia.
   - Myśli pan? - spojrzałam na niego, a on pokiwał głową.
   - Zawsze rodzice są dumni ze swoich dzieci. Na przykład ja i Antonella, cały czas jesteśmy dumni z Thiago i Celii, czasem mniej, czasem bardziej. Taka już rola rodziców. W przyszłości się przekonasz, oczywiście życzę ci tego. - mówił. - Jestem tu, bo chciałem z tobą porozmawiać, a nadarzyła się okazja, bo nie ma tu mojego syna. Leo, chciałem ci podziękować, również w imieniu mojej żony. Naprostowałaś nieco Thiago i za to jesteśmy ci wdzięczni - powiedział, a ja w tym momencie nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. To miała być przecież tylko podpucha, teatrzyk, by Thiago odzyskał od ojca swoje pieniądze.
   - Nie wiem czy to jest moja zasługa - powiedziałam cicho.
   - Może to nie wygląda, ale znam swojego syna lepiej niż komukolwiek się wydaje. Kieruje nim też to, że postawiłem mu warunek, ale bez twojej pomocy by zapewne nie wytrzymał - pokręcił głową. Miał rację, znał swojego syna i to nawet dobrze! W końcu Thiago raz uległ namową Valdesa i w tajemnicy się zabawiał, chociaż później ze skruszoną miną obiecywał mi, że już nigdy więcej. Tutaj już każdy każdego zaczynał wkręcać... 
   - Dzięki niemu udało mi się wyrwać z domu ojca, a nawet obronił mnie przed nim - westchnęłam.
   - Czyli mój syn lubi też zgrywać bohatera? - zaśmiał się.
   - A pan w jego wieku nie lubił go zgrywać? - spojrzałam rozbawiona na niego.
   - Nadal lubię - palnął i oboje się roześmialiśmy. - No dobrze, Leo. Dziękuję za rozmowę. Jeżeli chcesz, mogę cię odwieźć.
   - Ja również dziękuję, ale jeszcze tu posiedzę. - uśmiechnęłam się lekko, a on wstał. Uścisnął moją dłoń i spojrzał na nagrobek.
   - A pani gratuluję córki, bo to naprawdę dobra dziewczyna, która wytrzymuje z moim synem - powiedział, posłał mi jeszcze lekki uśmiech i ruszył do wyjścia. Odprowadziłam go wzrokiem i oparłam głowę na rękach.
   - No widzisz, mamo... I co ja mam teraz zrobić? Brnąć w to dalej, wiedzieć, że prawdopodobnie chłopak, który udaje przed rodzicami coś do mnie czuje?

[Thiago]

  Siedziałem w salonie razem z Tomasem i Valerią i czekaliśmy na Leo, która miała wrócić ze szkoły. Mieliśmy dla niej sporo dobrych wieści. Byłem zadowolony, że to akurat ona gra moją dziewczynę, bo ojciec miękł coraz bardziej i łapał haczyk. Mam tylko nadzieję, że nie okaże się sprytniejszy od nas i będzie to ciągnął jeszcze z roku, bo wtedy Leo by mnie chyba poćwiartowała. Wtem usłyszeliśmy otwierające się drzwi, a do domu weszła Leonor.
   - Jestem! - zawołała i pojawiła się w salonie. - O, cześć! Zobaczyłam samochód na podjeździe - uśmiechnęła się do Valerii i Tomasa, po czym usiadła obok mnie, nawet na mnie nie patrząc. Znów coś sknociłem? Co jest?!
   - Od której dobrej wiadomości mamy zacząć? - wyszczerzyła się Iniesta.
   - A ile ich jest? - zapytała zdziwiona dziewczyna.
   - Aż trzy! - odparł zadowolony Tomi. - Pierwsza to taka, że w piątek spotykamy się tu wszyscy na twojej osiemnastce.
   - A druga, że jedziemy, również wszyscy, na wspólne wakacje! - odparła Valeria.
   - Rozmawiałem z ojcem, sam opłaci z mojego konta wakacje dla mnie, dla ciebie, twojego brata i Dulce, ale pod warunkiem, że zabieramy też Celię.
   - Tylko musimy wybrać, Ibiza, Mallorca czy może jeszcze coś innego? - mówiła Val.
   - Zaraz, może po woli... - nie mogła się połapać. - Po pierwsze, Thiago coś wspominał żebyśmy się w piątek spotkali z okazji moich urodzin, ale wspólne wakacje? Po drugie, nawet jeżeli to jest problem z Chino, bo nie jest pełnoletni i by wyjechać potrzebuje zgody opiekuna, na co ojciec na pewno nie pójdzie... - pokręciła głową.
   - No i tu zaczyna się ta trzecia wiadomość - powiedział pewnie Vallejos. - Moja mama jest prawniczką, jedną z najlepszych. Ma takie sprawy w małym paluszku. Już o wszystkim wie i zajmie się tym. Pomoże. W sobotę z nią porozmawiasz, bo będzie na urodzinach wujka. W poniedziałek od razu wszystko rozpoczniecie, dzięki znajomościom mamy w tydzień się wyrobicie, a w następnym tygodniu lecimy odpocząć! - klasnął w dłonie. - Słońce, plaża, drinki z palemką, zabawy do białego rana - marzył chłopak, a wtedy rozbrzmiał telefon blondynki, która dostała SMS.
   - Dobra marzycielu, obiecałeś, że mnie podrzucisz do kancelarii! - uderzyła go w ramię. - Zaczynam staż w hiszpańskiej kancelarii prawniczej jego matki! - powiedziała do Leonor.
   - Ale przecież możesz się troszeczkę spóźnić, bo mi tu się dobrze siedzi - wyszczerzył się. - Jimena mnie lubi, uśmiechnę się i nic sobie nie zrobi, że się spóźniłaś na pierwsze spotkanie w sprawie pracy tam.
   - Głupi jesteś! - spiorunowała go wzrokiem. - Wstawaj, idziemy!
   - No, dobra! - wstał i podszedł do Leo, całując ją w czoło. - Thiago ci jeszcze wszystko opowie - dopowiedział, po czym podał mi dłoń, a Valeria w tym czsie ucałowała policzek Leo i później mój. Wyszli, a ja i Olivera pozostaliśmy sami.
   - Co się dzieje? - zapytałem, patrząc na nią.
   - A co ma się dziać? - odparła, ale jej wzrok był utkwiony w podłodze.
   - Leo - mruknąłem. - Po prostu mi powiedz.
   - Nic - zamyśliła się i po chwili spojrzała na mnie. - Gol... - szepnęła.
   - Gol? Tak, był zadedykowany dla ciebie - odparłem pewnie z uśmiechem. - W ramach podziękowań za to, że nadal tu ze mną wytrzymujesz i z okazji twoich urodzin - mówiłem.
   - Nie musiałeś - zmarszczyła czoło.
   - Wiem - zaśmiałem się, a ona spojrzała na mnie. - Ale chciałem - dodałem.
   - Dziękuję, ale też za to ile dla mnie robicie.
   - Powiedzmy, że pomagamy sobie na wzajem. Nie ma o czym mówić - puściłem do niej oczko. - Więc wiesz już co cię czeka na tym weekendzie?
   - W piątek impreza tu, a w sobotę znów wizyta u twoich rodziców?
   - W obecności całej rodziny - skinąłem głową, a ta zrobiła przerażoną minę. - Nie martw się, będzie dobrze! - położyłem dłoń na jej ramieniu, a ta pokiwała głową.
   - Thiago, mogę o coś zapytać? - mruknęła po chwili.
   - Jasne, pytaj o co zechcesz.
   - Chodzi o Kaia. Dlaczego wczoraj nie bronił? - przymrużyła powieki, a ja ciężko westchnąłem.
   - Ale obiecaj, że nikomu ani mru, mru, dobrze? - spojrzałem na nią, a ta pokiwała głową. Wiedziałem, że mogłem jej zaufać. Nawet czasem bardziej niż sobie.

[Leonor] 

 Następny dzień w szkole. Muszę przyznać, że się troszeczkę uspokoiło, a przynajmniej miałam takie wrażenie do ostatniej przerw, kiedy to nie podeszła do mnie jedna dziewczyna z równoległej klasy. Niewysoka, długie, ciemne włosy i ciągle nosiła kujonki w czarnych oprawkach. Na początku nie wiedziałam o co jej może chodzić, ale... Tak, teraźniejszy temat tabu: "Thiago Messi!"Chciała zadać mi kilka pytań do szkolnej gazetki, niby taki mini wywiad. Mnie wcięło i pewnie stałabym tam dalej, jak to ciele, gdyby nie Dulce, która zareagowała od razu, odciągając mnie od niej. 
   - Przebolej jeszcze angielski, a później zabieram cię na dobrą kawę! - powiedziała. I nie miałam wyjścia... Przesiedziałam na nudnym angielskim i później szybko ulotniłyśmy się ze szkoły. Przyjaciółka zaciągnęła mnie do kawiarni i zamówiła dwie cappuccino i po pucharku lodów dla nas. 
   - Wiesz co sobie wszyscy umyślili? - zaczęłam. 
   - Wszyscy, to znaczy? - spojrzała na mnie pytająco, po czym zatopiła łyżeczkę w górze lodowego deseru. 
   - W sensie Thiago i reszta ferajny - przewróciłam oczami. - Wspólne wakacje, zabierają mnie, ciebie i Chino! 
   - Żartujesz?! - wyszczerzyła się. - Ej, to jest świetne! Ale... - zamyśliła się. 
   - Jeżeli chodzi o mojego brata, to podobno już nawet mam adwokata, wyobraź sobie! Mamę Tomasa! Oni są niemożliwi! Chcą to załatwić wszystko w jeden tydzień, dasz wiarę? 
   - No wiesz... - kiwnęła głową. - Nazwisko Messi zobowiązuje - zachichotała. - Więc się ciesz! I gotuj na wspólne wakacje! A już myślałam, że przesiedzę je w domu! 
   - Jak na razie to w piątek przychodzicie do domu Thiago - spojrzałam na nią. - Chcą mi zrobić osiemnastkę! 
   - Wiesz co? Ja ci nakopię do tego chudego zadka, wiesz? - uniosła się. - Oni tak na ciebie chuchają i dmuchają, a ty jeszcze kręcisz nosem - westchnęła. 
   - No, bo to takie dziwne - skrzywiłam się. - I jeszcze ostatnio Thiago jest taki dziwny...
   - Nie jest dziwny, Leo! Może faktycznie stałaś się tą dobrą wróżką i go zmieniłaś? - uśmiechnęła się. - Z resztą, poczekamy, zobaczymy - puściła do mnie oczko.

***
Półtora miesiąca  pomiędzy rozdziałami, ale w końcu się pojawił :)
Spóźnione, ale...
WITAMY NA ŚWIECIE SYNKA IKERA - MARTIN CASILLAS CARBONERO ♥

12 komentarzy:

  1. Jak rodzice chcą zrobić osiemnastkę, to trzeba się zgodzić. A Thiago zaczyna się zmieniać na lepsze, więc trzeba mu pozwolić na tę transformację.
    Cieszę się z małego Martina, ale jego mamusi dalej nie znoszę!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Leo czuje się winna i wcale jej sie nie dziwie. Myśle jednak, że Thiago zaczął coś do niej czuć mimo, że sam nie zdaje sobie z tego sprawy. A oni tak się wszyscy dla niej starają <3
    Ciekawa jestem kiedy sprawa udawanego związku wyjdzie na jaw.
    No i kiedy będzie coś więcej o Kaim ! ;d
    Cieszę się, że jednak coś tu napisałaś i proszę o więcej ;*
    Mini Ikerek *....*

    OdpowiedzUsuń
  3. Pojadą razem na wakacje *.* Thoago się zmienił i to dobrze bo teraz jest bardziej pociągający xd Nie mogę doczekać się imprezki urodzinowej ^^ i bd Cię męczyć o kolejny !

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratulacje dla Ikera i Sary! :)
    Rozdział świetny! Leo i Thiago tak ładnie udają! :)
    Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zawsze świetnie :) Uwielbiam wszystkie twoje opowiadania, a do tego ten rozdział jest słodki tylko mam nadzieje że Kai ogarnie dupe, bo źle skończy :( Młody Casillias <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział, jak zawsze zresztą <3
    Cieszę się, że Thiago się zmienił i w końcu trochę ogarnął. Nie mogę doczekać się imprezy urodzinowej, na pewno będzie ciekawie! Czekam na kolejny ;*
    P.S. Na resumen-de-la-vida.blogspot.com nowy rozdział!
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny,nie mogę doczekać sie tych ich wspólnych wakacji :d na pewno będzie cudownie
    Ps.mam nadzieje ze nowy rozdzial pojawi sie nie co szybciej niż poprzedni pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział świetny jak zawsze:):) za szybko go przeczytałam:( i najchetniej juz rozpoczelabym 2 no ale trudno.Mam tylko nadzieje ze będzie on szybciej niż ten pozdrawiam wierna czytelniczka:*

    OdpowiedzUsuń
  9. Mini Iker nadałby się do tego opowiadania jako trochę większy Martin ;) No a rozdział świetny, jak zwykle. Nie mogę się doczekać ich wspólnych wakacji.

    OdpowiedzUsuń
  10. Thiago zaczyna się zmieniać. Widać, ze Leo ma na niego bardzo dobry wpływ. Mam nadzieję, że ich znajomość będzie się rozwijała :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdział;) Już nie mogę doczekać się następnego. Zapraszam do mnie na mystoorychelsea.blogspot.com, dopiero zaczynam ale mam nadzieję że się spodoba;)

    OdpowiedzUsuń
  12. No,no ;) Mimo,że to nie zbyt moje klimaty,zaciekawilaś mnie i czekam na nastepny,na serio...;) Zapraszam do mnie,zachecam do komentowania i wyrazania swojej opinii,oczywiscie jezeli chcesz;) http://a-chance-for-a-better-future.blogspot.com. Tak czy inaczej nie moge sie doczekac nastepnego i zapraszam do siebie;)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Blacky