sobota, 25 stycznia 2014

11. Wolność

[Leonor]

Leniwie podniosłam powieki i kilka razy zamrugałam by się obudzić. Spałam na wyciągniętej ręce Thiago, który leżał za mną, drugą dłoń trzymając na mojej talii. Na samą myśl o tym co się wydarzyło w nocy, mam gęsią skórkę na całym ciele. Gdy wczoraj rano mnie pocałował, panikowałam i nie wiedziałam co o tym myśleć... Później... Może te piwa i odrobina wina dodały mi odwagi? Oczywiście nie byłam pijana tak, by czegoś nie pamiętać! Siedzieliśmy na tarasie, obok siebie. W pewnym momencie byliśmy blisko i... I mnie pocałował, powiedział, że jestem niż inne, wyjątkowa. Pomimo wszystkiego, ufałam mu i wiedziałam jaki jest, jednak wiedziałam też, że przy nim nic mi się złego nie stanie. Już ratował mnie z opresji. Ostatnio był inny i doceniałam to. I ja sama czułam się przy nim inaczej niż na początku. Cholernie by mi go brakowało, gdybyśmy nagle zerwali znajomość. Stał się... Stał się chyba kimś dla mnie ważnym przez te dwa tygodnie spędzone z nim. Dopiero w sypialni dotarło do mnie co za chwilę mogło się tu wydarzyć. Mogłam mu się wyrwać i uciec do swojego pokoju, ale coś mnie przy nim trzymało. Oczywiście była to też ciekawość tego wszystkiego. Tak jak mój brat chciał posmakować odrobiny wódki, by dowiedzieć się co widzi w niej nasz ojciec, ja chyba chciałam to zrobić. Wiem, że jestem jeszcze młoda, dużo przede mną. Zawsze chciałam by była to zaufana i ważna dla mnie osoba, tak jak teraz Thiago, bo zależy mi na nim by odzyskał zaufanie rodziców i całkowicie się nie stoczył. Gdyby to teraz był ktoś inny, nie zgodziłabym się, ale to był właśnie Thiago.
  Całował każdy kawałeczek mojego ciała, a gdy już we mnie był, poczułam jak rozpadam się na kawałeczki. Bolało, ale później stawało się to przyjemne. Przede wszystkim tak jak obiecał, był cały czas ze mną i przy mnie.
  Obróciłam się delikatnie na plecy, z głową skierowaną do niego. Rozmierzwione włosy dodawały mu chłopięcego uroku. Wtedy zaczął się budzić. Otworzył oczy i po chwili lekko się uśmiechnął, całując delikatnie moje odsłonięte ramię.
   - Dzień dobry - szepnął, przytulając się do mnie.
   - Cześć - powiedziałam cicho i spojrzałam na niego niepewnie.
   - Wyspana? - zapytał, odgarniając delikatnie kosmyki włosów z mojego czoła.
   - Chyba tak - uśmiechnęłam się nieśmiało.
   - Leo? Coś nie tak? - zmarszczył brew. - Żał.. - zaczął mówić, ale ja lekko podparłam się na łokciach i zamknęłam mu usta pocałunkiem.
   - Nie żałuję, Thiago - powiedziałam, patrząc mu w oczy. - Ponieważ chyba ci ufam - szepnęłam. To było nie do wyjaśnienia, ale po prostu to czułam. Uśmiechnął się lekko.
   - Coś ty dziewczyno ze mną zrobiła? - zamruczał.
   - Nieświadomie, ale coś zrobiłam - uśmiechnęłam się niewinnie.
   - Leo, daj mi szansę. Nie chcę już udawać - mówił poważnie, a ja w tym momencie zrozumiałam sens tego wszystkiego. Mieliśmy umowę, ale to wszystko zaczęło się zmieniać. Teraz się z nim przespałam, a pamiętam, że gdy byłam młodsza to mówiłam sobie, że do niczego się nie będę śpieszyć. Teraz wszystko w mojej głowie kołuje wokół mojego brata i właśnie Thiago.
   - Nie wiem - szepnęłam. Nie byłam pewna niczego. Tak naprawdę to też się bałam. Nigdy nie miałam chłopaka, takiego prawdziwego. Teraz miałam udawanego i na dodatek poszłam z nim do łóżka. Super Leonor, jesteś wprost geniuszem!
   - Dla mnie to było ważne, to co stało się w nocy - delikatnie przesunął opuszkami palców po moim policzku. - Nie ukrywam faktu, że byłem już z dziewczynami, ale tym razem, po raz pierwszy coś to dla mnie znaczyło - dodał. - I to nie jest tanie hasło na podryw, które recytowałem im co rano. Chcę po prostu spróbować, co znaczy mieć stałą dziewczynę.
   - Mieszkam z tobą, jeszcze się nie zorientowałeś na czym to polega? - zaśmiałam się cicho, a on też się uśmiechnął.
   - Długie czekanie, zanim się wyszykujesz? - wyszczerzył się.
   - No wiesz?! - zmierzyłam go wzrokiem, uderzając lekko w ramię, po czym sama się zaczęłam śmiać. On również. Wtedy spojrzeliśmy na siebie, uspokajając się. Przybliżył się i delikatnie musnął moje wargi. Przerwał, czekając na moją odpowiedź. Położyłam dłoń na jego policzku, podparłam się na łokciu i oddałam pocałunek.

[Thiago]

 W drodze do domu rodziców zdążyłem uprzedzić Leo, że to nie będzie malutkie spotkanko, lecz uroczysty obiad, jak co roku. Gdzieżby miało zabraknąć większości rodziny oraz najbliższych przyjaciół ojca? Chociaż tyle, że będzie tam Tomas, Valeria, ze względu na to, że ojciec koleguje się z jej ojcem oraz Nathan, bo wujek Jose zawsze był najlepszym przyjacielem taty. W sumie jako jedyny w naszej paczce, od początku nie był świadomy, że akcja z Leo była podpuchą, teraz... Teraz nic nie jest udawane. Leonor wykręciła moje życie o sto osiemdziesiąt stopni. Raczej na dobre.
 Na miejscu wszyscy zaczęli się zachwycać moją PRAWDZIWĄ dziewczyną, szczególnie dziadkowie. Już po całej hecy z obiadkiem, pod wieczór, poszliśmy do wolnego pokoju: Leo, Valeria, ciocia, Tomas i ja. Rozmawialiśmy o całej sprawie, o dokumentach, którymi trzeba się będzie zająć i o tym, że Chino na ten czas powinien zamieszkać u mnie, z Leo. I tak też było. Następnego dnia, wieczorem Chino przyjechał do nas ze swoimi rzeczami, no i wtedy musieliśmy się mu przyznać do tego, że jesteśmy na serio razem. Dulce wtedy wyjechała z rodzicami na kilka dni do dziadków, z czego Leo nie była pocieszona. Chciała z nią porozmawiać. Wiadome, były przyjaciółkami, babskie pogaduszki i chyba nawet wiadomo o czym...
 W tygodniu mieliśmy dwie "niezapowiedziane" wizyty kobiety z opieki, która miała sprawdzić czy chłopakowi się tu krzywda nie dzieje. Rozmawialiśmy też z moją ciotką i wszystko było na dobrej drodze.
  Minął tydzień. W niedzielę wieczorem Leo chodziła niczym kłębek nerwów, a ja i jej brat ciągle próbowaliśmy ją uspokajać. Denerwowała się i wcale się jej nie dziwię. Na jej miejscu, gdybym miał walczyć z ojcem pijakiem i katem o Celię, walczyłbym o dobro siostry.
 W dzień rozprawy pojechaliśmy we trójkę do sądu. Wcześniej swoje zeznania składali Valeria i Tomas, ale to tylko była formalność. To oczywiste przecież, że Chino będzie o niebo lepiej z Leo niż ich ojcem i jego konkubiną.
 Przed salą ojciec próbował ich zagadywać i obiecywać, że się zmieni i tak dalej, ale widać było po Leo, że wcale mu nie wierzyła. Nawet go nie chciała słuchać. W sumie słusznie, ale niesłusznie się denerwowała, bo bez żadnych zahamowań sędzia zadecydował, że do Chino całkowite prawa, do momentu kończenia przez niego 18 lat, ma Leonor.
  Dzień przed naszym wspólnym wyjazdem na wakacje był po prostu magiczny. Byłem w klubie razem z kolegami, ale oczywiście nie na treningu, a na zorganizowanej sesji zdjęciowej. Gdy wychodziłem z dużego pomieszczenia, gdzie robiono mi zdjęcia, natchnąłem się na mojego ojca, wujka Andresa oraz prezydenta klubu. Grzecznie się przywitałem z całą trójką, podając im dłoń. Wymieniłem kilka zdań, po czym prezydent powiedział, że musi już uciekać do obowiązków.
   - Po wypoczynku widzimy się, podpisując nowy kontrakt - poklepał mnie po ramieniu i oddalił się, a ja spojrzałem pytająco na ojca i wujka.
   - Nowy kontrakt? - zdziwiłem się.
   - To nie chcesz dołączyć do mojego składu? - zaśmiał się Iniesta.
   - Po wakacjach podpisujesz nowy kontrakt z wyższą klauzulą, który dołącza cię do pierwszej drużyny - powiedział mój osobisty agent i przy okazji ojciec, a ja nadal w to nie wierzyłem. Kolejną niespodzianką tego dnia było to, że gdy wróciłem do domu ze wspaniałą wiadomością, okazało się, że przyszły wyniki konkursu, na który nauczyciel Leo wysłał je prace. Z całej Hiszpanii to właśnie ona dostała główną nagrodę. Dostanie stypendium i wyróżnienie, ale dopiero po rozpoczęciu roku szkolnego. Wieczorem to już w ogóle mogłem powiedzieć, że ten dzień był najlepszy. Ojciec przywiózł Celię do nas, bo z samego rana mieliśmy jechać na to lotnisko. Pomimo tamtego występu z papierosem, mi i Leo udało się go namówić na to by moja siostra poleciała z nami. Leo jeszcze dorzuciła fakt, że będzie pilnować swojego brata, więc z pilnowaniem Celi też nie będzie problemu. Zgodził się na to.
 Tak, więc gdy ją już przywiózł, miał mi jeszcze zostawić jakąś tam określoną kwotę na ten wyjazd. Posiedział chwilę z nami i po pół godzinie pożegnał się i kierował do wyjścia. Wstałem za nim i zatrzymałem go w korytarzu.
   - Tato, nie zapomniałeś o czymś?
   - A tak - zaśmiał się i sięgnął po coś do kieszeni marynarki. Wyjął z nich kluczyki do samochodów, które mi zabrał. - Nie chcę dalej bawić się w zabierania co twoje, bo masz swój rozum. Sam decydujesz o tym czy będziesz kontynuować to co teraz osiągnąłeś, czy wrócisz do tego co było wcześniej - powiedział i wyszedł, a ja stałem tam przez chwilę, jakby wmurowany w podłogę.
   - Wy to słyszeliście?! - zawołałem i podszedłem do progu salonu. Siedzieli uśmiechnięci i wpatrywali się we mnie. Leo wtedy podniosła się z kanapy, a ja od razu do niej podbiegłem i przytulając, uniosłem i okręciłem wokół osi. - Dziękuję - szepnąłem jej do ucha.
   - To ty na to zapracowałeś - uśmiechnęła się lekko i pocałowała mnie w policzek.

[Leonor]

  Na lotnisku pojawiliśmy się wcześniej, żeby tak nie wpaść na ostatnią chwilę. Oczywiście w domu od rana mieli ze mnie ubaw, bo wyszło na to, że boję się latać. Pierwszy raz mam wsiąść do samolotu i unieść się nad ziemią. Szczerze, przerażało mnie to. Chino też miał przecież lecieć po raz pierwszy, ale ten szedł na pewniaka i cwaniaka. Podczas drogi na lotnisko, Thiago i Celia próbowali mnie jakoś uspokoić. Trochę mi przeszło, ale nadal mam obawy co do tego środka transportu.
Na lotnisku brakowało tylko Kaia i Tomasa, ale i oni pojawili się zaraz po nas. Gdy siedzieliśmy już w dużym holu, czekając na pierwsze wezwanie na nasz lot, porwałam na bok moją przyjaciółkę. Wczoraj dopiero wróciła od swojej babci, więc nawet nie miałam kiedy z nią na spokojnie porozmawiać, a teraz mieliśmy czas. Usiadłyśmy na krzesełkach kawałek od reszty.
   - Jak było u babci? - uśmiechnęłam się do Dulce.
   - Jak zwykle, więc zamiast zrzucić coś na te wakacje, chyba nawet przybrałam - zaśmiała się. - A jak było tu? Prócz tego, że masz prawa do Chino.
   - Jestem z Thiago - powiedziałam.
   - No to wiem - skinęła głową.
   - Ale tak na serio... - dodałam ciszej.
   - Co?! I ja nic nie wiem? - zrobiła wielkie oczy.
   - Chciałam ci to powiedzieć osobiście, więc to nie moja wina, że babcia was tyle przetrzymywała - uśmiechnęłam się lekko.
   - Ale nawet Chino mi się nie wygadał!
   - Bo go o to poprosiłam - pokazałam jej język. - No i... - zacięłam się. - Byłam z nim.
   - Byłaś z nim? - uniosła brew, a po chwili jej mina mówiła już o tym, że zrozumiała sens i przesłankę tych słów. - Kiedy?! - wyszczerzyła się.
   - Ja wiem, że umówiłyśmy się, że zrobimy to mniej więcej w tym samym czasie, gdy już będziemy miały obie facetów... - mówiłam na jednym wdechu. - Po moich urodzinach - odpowiedziałam na jej pytanie.
   - No to ja już nie wnikam co się działo po tym jak wyszliśmy - uśmiechała się szeroko. - I w sumie... Z umowy się wywiązałyśmy - podrapała się po podbródku, a teraz z kolei ja otworzyłam szeroko oczy.
   - Ale że z moim bratem?!
   - No wiesz, tak jakby to mój chłopak od jakiegoś czasu - powiedziała ironicznie.
   - Nie miałam nic przeciwko, że mój brat spotyka się ze starszą dziewczyną, bo jesteś moją przyjaciółką, no ale... - jęknęłam. - To przecież jeszcze dziecko!
   - No to jest nad wyraz dojrzałym dzieckiem... - mruknęła pod nosem. - No przecież on w lutym skończył te swoje szesnaście lat, a i ja jeszcze nie miałam osiemnastych urodzin... - dodał. Obie nie miałyśmy zadowolonych min, ale po chwili spojrzałyśmy na siebie i zaczęłyśmy się śmiać. - To jaki jest? - Dulce poruszyła brwiami, a ja strzeliłam lekkiego buraka, na co ona tylko zagwizdała cicho.
   - Nie martw się, ja ciebie o to nie zapytam... Bleee, to mój brat - wzdrygnęłam się, a ona pokręciła głową. Wtedy usłyszeliśmy wezwanie na nasz lot. Zauważyłam jak Chino i Thiago wstają w jednym momencie i kierują się w naszą stronę. Złapali za nasze dłonie i całą grupką skierowaliśmy się do bramki.

***
Po tym rozdziale tylko jedno słowo nasuwa mi się tylko jedno słowo - PRZEPRASZAM. Ani trochę mi się on nie podoba, bo wszystko w nim 'biegnie', ale jakoś to musiałam przyśpieszyć. 
Jeszcze tylko jeden rozdział i epilog! 

Co jeszcze? 
Wszystkiego Najlepszego Xavi, nasz El Maestro
Oraz...
Witamy na świecie Manuelę Puyol Lorenzo ♥ #TarzanTatusiem #MocMoc

7 komentarzy:

  1. Thiago spędził fantastyczną noc z Leo, podpisuje kontrakt z pierwszą drużyną, odzyskał swoje zabawki < samochody >, Leo dostała prawo do Chino i ta jego noc z Dulca hahahah xd aż się nie mogłam przestać śmiać xd Rozdział jak idealny, bardzo mi się podoba, i ze smutkiem czekam na kolejny rozdział wiedząc że to już bd zaraz koniec :((((

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepszego Xavi ! Witamy Manuelę <3
    Co do rozdziału to jest taki och i ach *..*
    Leo i Thiago tacy szczęśliwi :) I ta rozmowa z Dulce mnie rozbroiła :D
    A miało być podobno coś o Kaim ;p
    Jeszcze tylko dwa rozdziały :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha, jestem mistrzem i przeczytałam jedno z twoich serio licznych opowiadań! Jestem pod tak cholernie wielkim wrażeniem, ze szok! Opowiadanie mnie wciągnęło i tak bardzo żałuję, że zaraz się kończy :c
    W kwestii rozdziału to nie przepraszaj, bo rozdział czyta się tak szybko i miło, że to wynagradza wszystko, co złe, ale.. takich rzeczy to ja chyba nie wyłapałam... więc powiem, ze był wręcz idealny!
    Niecierpliwie czekam na następny! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Słodki:* Thiago się zmienił i to mocno! :)
    Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na ciąg dalszy :):) i strasznie mi przykro ze juz sie kończy jedno z najlepszych opowiadań które czytam ale trudno :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie, że Leo dostała prawa do opieki nad Chino. Ale ogromnie szkoda mi, że to już końcówka...

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Blacky